• KĄCIK DLA RODZICA

          •  

            Jest to miejsce, w którym każdy Rodzic znajdzie coś wartościowego dla siebie, pomoże zrozumieć pewne kwestie, uświadomić ważne aspekty oraz zastanowić się nad wieloma problemami dotyczącymi dzieci.

            Zachęcamy do lektury w wolnej chwili!

            Nauczyciele i specjaliści z Przedszkola Publicznego nr 9 w Czechowicach-Dziedzicach

          • Czy warto zachęcać dzieci do fantazjowania?

          • Świat dziecka jest niezwykle kolorową, dynamiczną, pełną interesujących obiektów przestrzenią, która wymyka się sztywnym ramom schematycznego oglądu rzeczywistości przez dorosłych. Wypełniają go fantazja i fantazjowanie, które wspierają poznawczy oraz emocjonalny rozwój dzieci. Kiedy ten naturalny element dziecięcej rzeczywistości jest rozumiany, akceptowany i rozwijany, dziecko czuje się bezpieczne i kochane. Granica między rzeczywistością a fantazją w dziecięcym świecie jest płynna. Fantazja i fantazjowanie mają dobrą i złą stronę. Jeśli pomagają w rozumieniu własnych potrzeb i emocji, rozwijają kompetencje oraz wspierają kreatywność, wówczas stanowią dla dziecka dużą wartość. Jednak kiedy jest ich nadmiar, dziecku trudno odróżnić to, co realne, od wytworzonych przez siebie fantazji lub rezygnuje z innych aktywności, aby móc oddawać się fantazjowaniu, wtedy należy być uważnym. Nadmierne i zbyt intensywne fantazjowanie może stać się przyczyną pewnych trudności lub stanowić symptom określonych problemów. Kto lubi fantazjować? Fantazjujemy wszyscy, choć wielu dorosłych nie potrafi przyznać się do tego, ponieważ fantazja kojarzona bywa przeważnie z dziećmi oraz postrzeganymi jako ekscentryczni artystami, twórcami, odkrywcami. Zarówno osoby dorosłe, jak i te młodsze fantazjują przede wszystkim o tym, czego pragną albo co chciałyby przeżyć. Dobrze, jeśli fantazje motywują do stawiania sobie ambitnych celów, planowania oraz konstruktywnego działania, gorzej kiedy stają się przyczyną negatywnych doświadczeń, na przykład izolacji. Zamiast wstydzić się własnych fantazji, lepiej zbadać, jakie pragnienia i potrzeby kryją się za fantazjowaniem. Zamiast deprecjonować dziecięce fantazje, lepiej je poznać i zrozumieć. Dorośli fantazjują o wiele rzadziej niż dzieci, zakładając, że jest to czynność, której wykonywać w pewnym wieku już nie wypada. Dlatego nawet już dzieci w wieku przedszkolnym słyszą, że mają przestać zmyślać, fantazjować, wymyślać, marzyć, opowiadać koszałki-opałki. Zamiast tego niech zaczną twardo stąpać po ziemi, myśleć realistycznie oraz skończą wyobrażać sobie nie wiadomo co. To założenie, które dorosłym wydaje się jak najbardziej właściwe, odrywa dzieci od świata fantazji, ograniczając w nich kreatywność, spontaniczność i otwartość. Dyrektywny komunikat: Dorośnij wreszcie! wydaje się wielu rodzicom i innym znaczącym dla przedszkolaka osobom jak najbardziej właściwym oraz skutecznym środkiem sprowadzającym dzieci na ziemię. Brak zrozumienia okazywany przez osoby dorosłe dla naturalnej i zupełnie normalnej dziecięcej potrzeby fantazjowania bywa tak duży, że często zostaje wyrażony w formie kar i konsekwencji wymierzanych dziecku za jego fantazje. W efekcie przedszkolak zaczyna tracić zaufanie do siebie i innych, zastanawiając się, czy wszystko jest z nim w porządku. Z czasem może nabrać przekonania, że coś jest z nim nie tak, czegoś mu brakuje, jest nienormalny, ponieważ nie spełnia oczekiwań dorosłych.

            Czym są fantazja i fantazjowanie?

            Fantazjowanie to czynność odnosząca się do fantazji, która bywa różnie określana: jako odpływanie myślami od rzeczywistości, śnienie na jawie, bujanie w obłokach, wyłączenie się, stan zawieszenia. Zgodnie z leksykalną definicją słowa fantazjować to «wyobrażać sobie różne rzeczy» oraz «puszczać wodze fantazji, powodować się fantazją; marzyć, roić, zmyślać» . Choć fantazjowanie odnosi się do sfery wyimaginowanej, to może otwierać przestrzeń na nowe możliwości w realnej rzeczywistości. Aktywizowanie wyobraźni pozytywnymi fantazjami to budowanie potencjału umożliwiającego konstruktywne działania. Fantazje są obecne w naszym życiu od dzieciństwa, towarzysząc zabawom przedszkolaków, aktywnościom młodzieży, działaniom dorosłych, kreacji twórców ich artystycznych dzieł lub genialnym olśnieniom i ciężkiej pracy wynalazców, odkrywców, innowatorów w różnych dziedzinach nauki i praktyki. „Fantazje odgrywają istotną rolę we wszelkich typach ludzkiej aktywności, począwszy od najprostszej zabawy dziecięcej, aż po niezmiernie wysublimowane formy twórczości poetyckiej. Fantazje pojawiają się już w najwcześniejszym okresie życia, będąc zarówno wyrazem wszechogarniającego pragnienia, jak i obroną przeciw niemu. Popędy od samego początku znajdują wyraz w fantazjach” . Jeśli dziecko fantazjuje, a czynność ta nie pochłania większości jego czasu, wpływając negatywnie na inne aktywności, wówczas stanowi o jego prawidłowym rozwoju. Bujanie w obłokach jest naturalnym i typowym etapem w procesie dorastania przedszkolaka, nawet jeśli fantazja zaczyna przenikać do realnego świata. W efekcie fantazjowanie wpływa na rozwój dziecka w wielu obszarach, między innymi doskonali jego umiejętność myślenia. Dzieci mogą fantazjować na przykład o tym:

            • czego potrzebują, czego im brakuje;

            • co by było, gdyby…;

            • co zwróciło ich uwagę, zaangażowało je;

            • co je relaksuje, co poprawia im samopoczucie;

            • jak rozwiązywać problemy, radzić sobie z trudnościami;

            • jakby to było, gdyby były inną osobą lub postacią z bajki;

            • co nowego mogą wymyślić, stworzyć, odkryć, zbudować;

            • czego nie znają, o duchach, stworach, fantastycznych obiektach;

            • jaki jest ich wymyślony przyjaciel oraz czym się zajmuje;

            • co powiedziałyby zwierzęta, gdyby mówiły ludzkim językiem;

            • jak ożywają różne martwe przedmioty z ich otoczenia;

            • jak wyglądają fantastyczne światy i ich bohaterowie.

            Fantazjowanie inspiruje dziecko do eksplorowania otaczającego świata oraz pomaga mu tłumaczyć wszystko to, co jest dla niego nieznane, niezrozumiałe, tajemnicze lub trudne do wyjaśnienia. Wspiera również jego rozwój emocjonalny oraz kształtowanie relacji interpersonalnych. Rozwojowi różnych kompetencji także może sprzyjać wyobraźnia, na przykład przestrzenna. Umiejętności związane z postrzeganiem i rozumieniem otoczenia dzięki kształtom i wyobrażeniom przypisywane są do inteligencji przestrzennej, z kolei kreatywne rozwiązywanie problemów charakteryzuje typ inteligencji logiczno-matematycznej, należącej do ośmiu typów ujętych w koncepcji amerykańskiego psychologa Howarda Gardnera.

            Kiedy fantazjowanie staje się niebezpieczne?

            Psychologia dostrzega pozytywne oraz negatywne aspekty fantazjowania w rozwoju dziecka. Kreatywność to cenna kompetencja, która wspomaga szeroko rozumiany rozwój. Choć nie dla wszystkich osób stanowi ona wartość i jako bezproduktywne bujanie w obłokach jest przeciwstawiana tak zwanemu pragmatycznemu i realistycznemu podejściu do życia, inaczej nazywanemu twardym stąpaniem po ziemi, to nie zmienia faktu, iż stanowi siłę napędową zmian i postępu w wielu dziedzinach życia i nauki. Dlatego osoby dorosłe powinny wspierać wyobraźnię przedszkolaków z wielu względów. Dzieci, które fantazjują, mogą przejawiać między innymi następujące cechy:

            • są empatyczne, wesołe;

            • wykazują inicjatywę;

            • nie krytykują własnych pomysłów;

            • samodzielnie rozwiązują problemy;

            • stale zwiększają swój potencjał;

            • gromadzą doświadczenia życiowe;

            • zyskują dystans do napotykanych trudności;

            • odczuwają mniejszy stres, są zrelaksowane;

            • wierzą we własne siły i możliwości;

            • są proaktywne, operatywne i samodzielne;

            • myślą nieszablonowo, stawiają zaskakujące pytania;

            • są otwarte i ciekawe świata, odważnie go eksplorują;

            • tworzą historie, opowieści, wiersze, piosenki;

            • wymyślają nowe obiekty, przedmioty, maszyny, urządzenia;

            • ustalają nowe zasady, trendy, style, kanony i inne.

            W świetle koncepcji psychologicznych fantazjowanie może być odczytywane jako jeden z mechanizmów obronnych. Oznacza to, że nadmierne, zbyt wybujałe wyobrażenia wynikają z niespełnienia pewnych realnych potrzeb i oczekiwań, na przykład bezpieczeństwa, akceptacji, zrozumienia. Należy bacznie obserwować częstotliwość i intensywność fantazji, które uznać można za miarę doznawanych przez dziecko frustracji określonych potrzeb w realnym życiu. Dziecko, zamiast doświadczać codzienności, ucieka w świat fantazji, który ma niewiele wspólnego z szarą rzeczywistością, co następnie generuje inne trudności. Warto wspomnieć tutaj o myśleniu życzeniowym, które zastępuje konstruktywne działanie. Dziecko, zamiast rozwiązać problem, fantazjuje tylko o jego rozwiązaniu, nie podejmując żadnych aktywności w tym obszarze. Może mieć to miejsce między innymi w kontekście doświadczania przez młodego człowieka określonych stresorów. Przedszkolak wyobraża sobie, że dany stresor nagle i samoczynnie znika, a on czuje się bezpiecznie. Jednak nie podejmuje żadnych aktywności w tym kierunku poza fantazjowaniem. Dlatego bardzo ważne jest, aby dorośli rozmawiali z dziećmi na temat tego, że fantazje różnią się od rzeczywistości, rzeczy prawdziwe od zmyślonych, a prawda od kłamstwa.

            W jaki sposób wspierać fantazję?

            Dzieci posiadają naturalną potrzebę oraz zdolność do fantazjowania. Jednak zarówno nadmiar fantazji, jak i jej brak powinien zwrócić uwagę osób dorosłych oraz stanowić sygnał do uważnej obserwacji przedszkolaka. Trudno wskazać, w jaki sposób najlepiej rozwijać dziecięcą fantazję. Zawsze warto optymalnie dostosować metody do indywidualnych potrzeb oraz możliwości każdego dziecka. Tak jak nie ma dwóch takich samych przedszkolaków, tak też brakuje jednoznacznej odpowiedzi. Trening kreatywności obejmuje wiele obszarów oraz aktywności, dlatego trzeba odnaleźć formułę dopasowaną do konkretnego dziecka. Ważne, aby rozwijała jego zasoby i otwierała na nieszablonowe wyobrażenia, a nie ograniczała i przynosiła straty. Trzeba pozwolić dziecku, aby puściło wodze fantazji oraz wspierać je w zdobywaniu nowych kreatywnych i konstruktywnych doświadczeń. Autorytet w  dziedzinie kreatywnego myślenia, psycholog Edward de Bono, uważa, że: „(…) kreatywność jest umiejętnością, której każdy może się nauczyć, ćwiczyć ją i wykorzystywać. Jest umiejętnością w takim samym stopniu co jazda na nartach, gra w tenisa, gotowanie czy nauka matematyki. Każdy może zdobyć te umiejętności. Nie każdy jednak będzie w nich równie dobry. Niektórzy gotują lepiej niż inni, także lepiej niż inni grają w tenisa. Każdy jednak może się tego nauczyć i trenując, też starać się być lepszy”.

            Oto kilka wybranych prostych ćwiczeń oraz aktywności, które można zrealizować wspólnie z przedszkolakiem w każdej chwili oraz w każdym miejscu bez większego przygotowania:

            • poproś dziecko, aby nadało własny przebieg wybranym przez siebie wydarzeniom, sytuacjom, zachowaniom, których osobiście doświadczyło w ciągu dnia; w innej wersji przedszkolak może to zrobić również w odniesieniu do przeczytanej lub obejrzanej bajki, wysłuchanej piosenki, oglądanej ilustracji lub innego tekstu;

            • pozwól dziecku na wychodzenie poza ustalone schematy, rysowanie poza liniami, zjedzenie posiłku na własny sposób, zabawę wymyślonymi przez siebie zabawkami, samodzielne tworzenie zabawek, dopasowanie ubrań wedle własnego pomysłu, pokrojenie marchewki w plastry (zamiast w kostkę) lub inne aktywności;

            • zachęcaj dziecko, aby opowiadało historie, w których zwierzęta mówią ludzkim głosem, martwe przedmioty ożywają, ulubieni bohaterowie wychodzą z książek i zaczynają się bawić z dziećmi, wyobrażeni przyjaciele odwiedzają przedszkolaka i zapraszają go na wspólną wyprawę do krainy fantazji itp.;

            • stawiaj przed dzieckiem różnorodne proste i/lub trudne wyzwania dostosowane do jego potrzeb oraz możliwości, umożliwiając mu znalezienie niezwykłych rozwiązań, które mogą wymykać się pragmatycznym metodom sprawdzonym i stosowanym na co dzień przez dorosłych;

            • narysuj spontanicznie kilka kropek na kartce papieru lub poproś dziecko, aby zrobiło to samodzielnie; następnie zachęć przedszkolaka do połączenia ich w obrazek; to odpowiedni moment na pytanie, co dziecko widzi na stworzonym przez siebie rysunku oraz podzielenie się z nim własnymi spostrzeżeniami;

            • opowiedz o  jakimś fantastycznym przedmiocie, a dziecko niech go narysuje na podstawie twojego opisu; możecie zamienić się rolami – pokaż, że także potrafisz rysować, porozmawiajcie o tym, na ile wasze wyobrażenia na temat przedmiotu są zgodne z jego wizualizacją na papierze w formie rysunku;

            • pokazuj dziecku inspirujące obrazy wybitnych malarzy (na przykład Picasso, Dali, van Gogh); następnie stwórzcie kreatywną narrację na ich podstawie, opiszcie, co widzicie, wymyślcie własny tytuł, podpis lub opis do obrazu; potem zaproponuj dziecku samodzielne namalowanie własnego dzieła sztuki, zatytułowanie i opisanie go;

            • narysuj na kartce barwną plamę; następnie zmotywuj dziecko do dokończenia rysunku dowolną techniką plastyczną; niech plama stanie się inspiracją do stworzenia fantastycznej postaci, miejsca, wydarzenia lub innego obiektu, którego nie można spotkać w realnym świecie;

            • opracuj wspólnie z dzieckiem listę zwykłych i niezwykłych rzeczy, osób, miejsc, wydarzeń, czynności; lista może zawierać także zestawienie rzeczy, których dziecko nie lubi, oraz tych, o których snuje fantazje; to też dobry sposób na spisanie pragnień, potrzeb, marzeń, zarówno tych pożądanych, jak i tych nieakceptowanych.

            O ile fantazjowanie niesie ze sobą wiele profitów, to trzeba jednak uważać z jego praktykowaniem. Fantazje mogą stać się dla dziecka ucieczką od realnego życia, wpływając negatywnie na doświadczanie codziennej rzeczywistości, nawiązywanie i utrzymywanie relacji z rówieśnikami oraz bliskimi i znaczącymi osobami czy konstruktywne radzenie sobie z trudnościami, problemami i konfl iktami. Fantazjowanie, które zyska nieadaptacyjny charakter, może powodować negatywne konsekwencje, między innymi na poziomie regulacji emocjonalnej oraz samopoczucia. Zachęcając przedszkolaków do puszczania wodzy fantazji, zawsze warto kierować się zasadą złotego środka. Zastanawiając się nad wartością fantazji i fantazjowania w życiu dziecka, warto w tym miejscu przywołać znaną chyba wszystkim myśl Alberta Einsteina, zgodnie z którą otaczająca cały świat wyobraźnia ma większe znaczenie od mającej ograniczony charakter wiedzy. Choć przypisywana nobliście myśl może wydawać się paradoksalna, to jednak sama erudycja rozumiana jako wszechstronna faktografi czna wiedza książkowa nie zapewni dziecku życiowego czy edukacyjnego sukcesu, jeśli nie zostanie dopełniona kreacją, czyli zdolnością do aktywnego i twórczego postrzegania oraz przekształcania otaczającej rzeczywistości.

            BLIŻEJ PRZEDSZKOLA 9.264/2023

            Bibliografia: Gardner H., Inteligencje wielorakie, Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2005. Warchala M., Człowiek, istota fantazjująca, „Teksty Drugie” nr 3/2004. Warto przeczytać Biela A., Trening kreatywności, Wydawnictwo Edgard, Warszawa 2015. De Bono E., Umysł kreatywny. 62 ćwiczenia rozwijające intelekt, Wydawnictwo Studio EMKA, Warszawa 2011. Goldberg E., Kreatywność, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2018. Grandin T., Rozwiń swoją wyobraźnię. Myśl i twórz jak wynalazca, Wydawnictwo Insignis, Kraków 2018. Kochan R., Kreatywne dzieci. 21 przepisów na twórcze popołudnie, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2017. Minge N., Minge K., Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka?, Wydawnictwo Edgard, Warszawa 2011. Nęcka E., Trening twórczości, Wydawnictwo Smak Słowa, Sopot 2019. Sargun I., Brausem M., Dzieci i kreatywność, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2007. Stasica J., Rozwijamy kreatywność dziecka w okresie przedszkolnym i wczesnoszkolnym, Ofi cyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2021. Szmidt K.J., ABC kreatywności, Wydawnictwo Difi n, Warszawa 2010. Szmidt K.J., Trening kreatywności. Podręcznik dla pedagogów, psychologów i trenerów grupowych, Wydawnictwo Helion, Gliwice 2013. Szmidt K.J., Sesje twórczej pomysłowości dla pedagogów, psychologów i trenerów grupowych, Wydawnictwo Helion, Gliwice 2016.

            AUTORKA TEKSTU: Małgorzata Pruś – pedagożka, terapeutka pedagogiczna, trenerka umiejętności społecznych,  lolożka polska (Uniwersytet Jagielloński), absolwentka studiów podyplomowych z mediacji i negocjacji na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Rzeszowskiego, autorka artykułów z zakresu edukacji i pedagogiki, dobrych praktyk dla Ośrodka Rozwoju Edukacji (ORE) oraz pakietów dydaktycznych na Zintegrowanej Platformie Edukacyjnej (ZPE). Posiada duże doświadczenie w prowadzeniu zajęć dla dzieci w wieku szkolnym oraz szkoleń dla kadr oświatowych.

          • Mamo, tato - powiedz w końcu "NIE"

          • Czyli parę słów o stawianiu granic...

            Wyobraźmy sobie ogród bez ogrodzenia, z którego każdy może skorzystać tak jak chce i kiedy chce. Niełatwo być takim ogrodem, gdyż nie każdy kto odwiedzi ten ogród może okazać się miłośnikiem przyrody. Chronimy nasze ogrody. Ogrodzenia i żywopłoty wyznaczają obszar, który jest nasz – ten, za który odpowiadamy – przestrzeń naszych decyzji, wpływów, wolności i niezależności. Informują one gości, że tu obowiązują nasze zasady, a korzystanie z tej przestrzeni jako wspólnej wymaga uzgodnienia z nami, na jakich odbędzie się to zasadach.

            Granice nie są wartością samą w sobie. Mają sens w odniesieniu do zasobów, które ochraniają. Zasoby emocjonalne naszej rodziny opierają się na wzajemnej miłości. Głównym zadaniem rodziców jest zaspokajanie dziecięcych potrzeb bliskości, miłości, dbanie o ich bezpieczeństwo, zdrowie, odżywianie, rozwój, sen. Tutaj rodzi się pytanie: jaka jest różnica pomiędzy zachcianką, a potrzebą? Dzieci na początku nie widzą różnicy pomiędzy tym, na co w danej chwili mają ochotę, a tym, czego naprawdę potrzebują – tym bardziej rodzice muszą być świadomi tej różnicy. Dzieciom na początku wydaje się, że udany dzień to taki, w którym można robić to, na co ma się ochotę. Dorośli
            z doświadczenia wiedzą, że szczęśliwe życie wiąże się z umiejętnością stawiania sobie celów i ich realizacją. Niesie to za sobą konieczność robienia czegoś, na co nie zawsze mamy ochotę lub czegoś, co bywa trudne lub frustrujące. Dzieci potrzebują rodziców, od których stopniowo nauczą się różnicy pomiędzy chwilową zachcianką, a rzeczywistą potrzebą – rodziców, którzy wskażą, której z nich w danej sytuacji należy dać pierwszeństwo. Jeśli rodzice zawsze faworyzują dziecięce życzenia, wówczas przenoszą na dzieci odpowiedzialność za dobro rodziny, a to zbyt wielki ciężar na ramionach dziecka. Jeśli trwa to zbyt długo, dzieci nie rozwiną w sobie empatii i zdolności współżycia z innymi. Odbije się to negatywnie na relacjach z rodzicami i rodzeństwem, a w dorosłym życiu na umiejętności tworzenia bliskich, satysfakcjonujących związków. Jednocześnie możemy być spokojni, że nie rozpieścimy naszych dzieci dając im
            w nadmiarze to, czego naprawdę potrzebują: bezwarunkowej miłości i poczucia bezpieczeństwa. Rozpieszczone dzieci to te, które nie akceptują słowa „nie”, domagają się tego, aby ich życzenia były natychmiast spełniane (zachowują się roszczeniowo). Tak rozwijają się dzieci, które dostają za dużo tego, co niepotrzebne. Oczywiście mamy prawo sprawiać naszym dzieciom przyjemność. Nie będzie miało złych konsekwencji dawanie im tego, na co mają ochotę, jeśli rodzice nie próbują w ten sposób unikać konfliktów (nie ustępują wyłącznie „dla świętego spokoju”) lub by zasłużyć na przychylność dziecka, a przede wszystkim nie zaspokajają życzeń dzieci kosztem własnych potrzeb i granic.

            Dzieci potrzebują granic, aby czuć się bezpiecznie. Granice pozwalają im doświadczyć porządku świata, który wypływa z różnych wartości. Rodzic ceniący prawdę postawi granicę kłamstwu. Ktoś, dla kogo priorytetem jest miłość i szacunek w rodzinie, nie zgodzi się na przemoc. Obserwując wybory dorosłych, dzieci uczą się wartości,
            a doświadczając granic przyswajają porządek świata, uczą się hierarchii celów i zyskują poczucie bezpieczeństwa.

            Ross Campbell posługuje się przykładem ochroniarza w dużym budynku. Człowiek ten zerka na monitory
            i o pełnych godzinach obchodzi budynek naciskając klamkę każdego pomieszczenia. Próbuje otworzyć kolejne drzwi po to, by z ulgą stwierdzić, że są zamknięte. Zamknięte czyli, że budynek jest bezpieczny, że wszystko pod kontrolą
            i nie ma nikogo niepowołanego. Tak jak ten ochroniarz z wielkiego budynku, dzieci chcą się upewnić, że ich świat pozostał na swoim miejscu, że nie muszą decydować o sprawach dorosłych. Burzą się domagając, żeby wszystko im było wolno, aby z ulgą stwierdzić, że kluczowe decyzje podejmują rodzice, a zakres odpowiedzialności i decyzyjności dzieci jest dostosowany do ich wieku, dojrzałości emocjonalnej i kompetencji społecznych.

            Sprawdzanie granic jest rozwojowe. Młody człowiek eksperymentuje na co ma wpływ, a co go przerasta lub mu nie służy, co spotyka się z dezaprobatą dalszego lub bliższego otoczenia, a co przyniesie mu akceptację ze strony innych. Już dziecko od osiemnastego miesiąca życia targane przez własne dążenia i potrzeby próbuje odkryć świat wartości. Najbliżej ma świat wartości swoich rodziców. Szuka odpowiedzi na pytania „co pochwalają, a co potępiają rodzice?”, „w co się angażują, a z czego rezygnują?”, „co deklarują, a czym naprawdę żyją?” i potrzebuje czasu, aby się w tym świecie rozeznać. Wówczas przydaje mu się informacja zwrotna, która będzie odnosiła się do indywidualnych granic i wartości dorosłych. Ważne jest, aby niezmiennie i wciąż na nowo mówić „nie” w odniesieniu do tych samych sytuacji. Tak samo istotne jest konsekwentne mówienie „tak” – zielone światło dla wartości, które cenimy. Często wielokrotnie trzeba będzie powtórzyć np. „chcę najpierw dokończyć rozmowę z mamą, a potem porozmawiam z tobą”. Te wypowiedzi wnoszą nasze TAK na dokończenie rozmowy z mamą i TAK na porozmawianie z tobą oraz NIE dotyczące czasu – nie teraz tylko potem, jak skończę z mamą. TAK dla moich wartości, TAK dla mojej relacji, bliskości z dzieckiem i NIE, które wyznacza granicę (np. czas, sposób realizacji itp.). W skrócie nasz przekaz komunikuje „kocham i nie zgadzam się” oraz „szanuję twoje potrzeby i stawiam stop w miejscu, gdzie dążąc do ich zaspokojenia naruszasz moje granice”, „STOP, tu kończy się zakres twoich wpływów, bo za to odpowiadam ja”. Im bardziej osobisty, prosto sformułowany i zdecydowany jest ten przekaz, tym bardziej będzie przekonujący.

            Zdarza nam się mylić stawianie granic ze stawianiem na swoim. Mylimy też wprowadzanie granic
            z walczeniem o władzę w rodzinie – mam tu na myśli „przepychanki” słowne, robienie sobie nawzajem na złość, podnoszenie głosu, szantażowanie, manipulowanie, aby inni zrobili to, na czym mi zależy. W takich zachowaniach nie ma poszanowania dla granic innych osób ani przekazywania pozytywnych wartości –  chyba, że zasadą jest brak zasad – liczy się to, aby zaspokoić własne zachcianki, nie ważne jakim kosztem. Nie zbudujemy w ten sposób dobrej relacji. W rodzinie nie chodzi tyko o to, co robimy, ale też jak to robimy. Umiejętność troszczenia się o własne potrzeby bez lekceważenia potrzeb dziecka to sposób na dobre przywództwo w rodzinie. Daje ono dzieciom poczucie bezpieczeństwa i buduje więź, która ma szansę trwać aż do śmierci. W takim związku obie strony mają taką samą godność, choć mają różne obowiązki i prawa.

            Jak bycie wiarygodnym rodzicem pogodzić z byciem zwykłym człowiekiem, takim który rozwija się, zmienia zdanie? Czy nasze „nie” może podlegać negocjacjom? W relacji rodzic-dziecko nie będziemy negocjować wartości fundamentalnych dla rodzica. W tym obszarze zasady mają być wyrażone jasno, a dziecko musi być pewne, że istnieją wyraźne granice, ale pomimo tego zawsze warto rozmawiać. Wymiana różnych punktów widzenia to dobry sposób na praktykowanie zasady: równa godność wszystkich członków rodziny. Rodzic, który po takiej rozmowie zostaje przy swoim stanowisku oraz ten, który zmodyfikuje swoje zdanie będzie cieszył się większym szacunkiem dziecka niż ten, który za punkt honoru postawi sobie, że nie da się przekonać. Warto negocjować, zwłaszcza gdy konflikt dotyczy potrzeb.

            Nie musimy być nieomylni. Przyznanie się do błędu i przeproszenie to też ważne umiejętności, w których nasze dzieci nas naśladują. Bądźmy autentyczni. Tu z pomocą przychodzą nam nasze emocje. To emocje są tym informatorem, sygnałem, że przekroczono nasze granice, że ktoś narusza nasze wartości. Zamiast prawić kazanie zastąpmy słowa „musisz”, „jak mogłeś”, zastąpmy krytykę i ocenianie informacją: co czułem, kiedy ty zachowałeś się w określony sposób: „złości mnie, kiedy uderzasz psa”, „martwię się, kiedy się spóźniasz”, „przykro mi, że nie dam rady pójść z Tobą do kina”. Mówiąc o swoich uczuciach i potrzebach robimy większe wrażenie, a inni mogą reagować zdumieniem, smutkiem, refleksją, czy rozczarowaniem. Mogą być poruszeni, ale nie obrażeni, bo nie naruszamy ich osobistych granic. Komunikując nasze uczucia w kontekście konkretnego działania dziecka stawiamy granice, jednocześnie dając znać, że szanujemy rozmówcę, szanujemy siebie, nasze potrzeby i ograniczenia.

            Kiedy naszym bliskim trudno jest zmierzyć się z granicami, bądźmy wielkoduszni. W żaden sposób nie możemy krytykować, czy wyśmiewać reakcji emocjonalnej dziecka, która z jego punktu widzenia jest ważna. Okazanie zrozumienia nie oznacza słabości. Empatyczny komunikat „wyobrażam sobie, jak jest ci trudno … / ile ciebie kosztuje…”, „jak bardzo cię złości / smuci / irytuje…” i zmierzenie się z granicami zbuduje relację. Jednocześnie, gdy traktujemy z miłością i szacunkiem granice naszych dzieci, one zaczynają robić to, o co poproszą rodzice – może nie zawsze, i bez entuzjazmu, ale zwykle to robią.

            Tak więc stawiajmy dzieciom granice, bo dają one poczucie bezpieczeństwa, budują relacje rodzinne, regulują wzajemną bliskość, wspierają kształtowanie się adekwatnego obrazu siebie (własnej wartości, poczucia sprawstwa, własnych ograniczeń), pomagają doświadczyć czym jest odpowiedzialność, realizować cele i spełniać marzenia.

            Rozważania na temat granic chcę podsumować refleksją Jespera Juul’a: „Najlepszym prezentem, jaki rodzice mogą dać swojemu dziecku, jest świadomość, że myślą to, co mówią, i mówią to, co myślą.”. „Tylko wtedy możemy mówić szczerze TAK do innych i do siebie, kiedy jesteśmy w stanie także szczerze powiedzieć NIE”.

             

             

            Dbajmy o nasze granice, budujmy dobre relacje i szanujmy granice naszych bliskich.

             

             

            Bibliografia: Ross Campbell „Sztuka zrozumienia”. Oficyna wydawnicza „Vocatio”, 1999;Adele Faber, Elaine Mazlish „Jak mówić żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły”, Media Rodzina, 1996; Jesper Juul „NIE z miłości”, Wydawnictwo MiND Dariusz Syska, 2011. Autor: mgr Dorota Zientak – psycholog

          • Kilka dobrych rad logopedycznych dla rodziców ...

          • 1. W rozmowach z dzieckiem rezygnujmy ze zdrobnień, spieszczeń, unikajmy zinfantylizowanych wypowiedzi typu: "A telas Maleciek dostanie mlećko". Dostarczajmy prawidłowych wzorów poszczególnych słów!

            2. Dbajmy o naszą poprawność językową, używajmy krótkich zdań, prostych zwrotów, modulujmy głos.

            3. Nie lekceważ chorób uszu! Nieleczone mogą prowadzić do niedosłuchu, a w konsekwencji do wad wymowy, bądź braku mowy czynnej.

            4. Nie wymagajmy od dziecka, by kilkakrotnie powtarzało słowo, z którego wymową ma kłopoty. By utrwalić prawidłową wymowę dziecka, należy zachęcać je do ćwiczeń i towarzyszyć mu w nich.

            5. Nie zawstydzajmy dziecka, gdy nie radzi sobie z jakimiś słowem, nie żartujmy, nie przedrzeźniajmy i pod żadnym pozorem nie karzmy za wadliwą wymowę!

            6. Nie żądajmy od dziecka, by wymawiało poprawnie głoski, które według norm rozwojowych pojawiają się w późniejszym okresie. Niedostatecznie przygotowane narządy artykulacyjne oraz niedostateczne różnicowanie słuchowe dźwięków, mogą być przyczyną zniekształcania przez dziecko głosek.

            7. Jeśli  dziecko jest leworęczne, nie zmuszajmy go do posługiwania się prawą ręką.

            8. Jak najwcześniej zacznijmy wdrażać nawyki dbania o higienę jamy ustnej. Zanim dziecko skończy dwa lata, nakłońmy je do odrzucenia smoczka.

            9. Obserwujmy, czy dziecko oddycha nosem. Jeśli oddycha przez rozchylone usta, skonsultujmy sie z pediatrą.

            10. Opowiadajmy dziecku, co się dzieje wokół niego, opisujmy przedmioty, co to jest, do czego służy, jaki ma kolor, wielkość, kształt, czytajmy bajki, wierszyki, uczmy prostych rymowanek, wyliczanek, itp.

            11. Śpiewajmy z dzieckiem, nawet jeśli nasz talent wokalny jest daleki od ideału. Śpiewanie pogłębia relację z dzieckiem, ma właściwości terapeutyczne, a przy tym jest świetnym ćwiczeniem językowym i rytmicznym.

            12. Rysujmy z dzieckiem i dla dziecka. W trakcie zabawy opowiadajmy o tym, co robimy, np. "Teraz rysuję domek, to jest okno, a to komin".

            13. Zachęcajmy dziecko do mówienia, słuchajmy uważnie, co ma nam do powiedzenia. Nawiązujmy dialog, zadawajmy dodatkowe pytania, itp. 

          • "Nie umiem" - jak wzmacniać u dzieci wiarę we własne możliwości.

          • Poczucie własnej wartości nie jest cechą osobniczą, z którą człowiek przychodzi na świat. Jest ono natomiast nabywane w okresie wczesnego dzieciństwa, a właściwie kształtowane pod wpływem środowiska opiekuńczego i wychowawczego, w jakim człowiek wzrasta. Zarówno poczucie wartości, jak i wiara we własne możliwości zależą od relacji z najbliższymi opiekunami, szczególnie z rodzicami i wychowawcami. Strategię podejścia do wychowawczego wyzwania, jakim jest wzmacnianie u dzieci wiary we własne możliwości, można ująć w trzech punktach: 1. Po pierwsze sam uwierz, że dziecko potrafi , a jeśli jeszcze nie potrafi , to, że da radę się nauczyć. 2. Po drugie okaż dziecku, że w nie wierzysz poprzez refl eksyjnie dobrane słowa, gesty czy zachowanie. 3. Po trzecie – jeśli się nie uda – pokaż dziecku, jak może sobie poradzić z porażką, a nawet zmienić ją w zasób. Wiara we własne możliwości to przekonanie, że dysponuję pewnymi umiejętnościami, kompetencjami, pewną sprawnością, które pozwolą mi osiągnąć powodzenie w tym, co robię. Poczucie wiary we własne możliwości można określić jako pewność siebie lub inaczej poczucie kompetencji, poczucie kontroli wewnętrznej, sprawczość. • Poczucie kompetencji wyraża się w wewnętrznym przekonaniu, że wiem, potrafię, dam radę, poradzę sobie. • Poczucie kontroli wewnętrznej oznacza przekonanie o tym, że mam wpływ na to, co czuję, co myślę i robię, co się ze mną dzieje; pewność, że to, co robię, moje wybory, decyzje zależą ode mnie. • Sprawczość oznacza zarówno wewnętrzne poczucie, jak i praktyczną predyspozycję dotyczącą wpływu jednostki na własne reakcje, zachowanie, na to, co się z nią stanie; poczucie sprawczości można wyrazić słowami: Mogę to zrobić; Moje działanie ma znaczenie; To ważne, co myślę i co robię; Dam radę; Potrafi ę wykorzystać w praktyce moje kompetencje. Jak buduje się u dziecka postawę „dam radę”? Bazą dla ukształtowania wiary we własne możliwości u dziecka, a więc i poczucia kompetencji, sprawczości, jest poczucie własnej wartości, które można porównać do emocjonalnego kręgosłupa. Tak jak zdrowy i mocny kręgosłup w układzie kostnym człowieka stanowi strukturę kluczową dla zachowania właściwej postawy ciała i motoryki, tak zdrowe i mocne poczucie własnej wartości warunkuje dobre funkcjonowanie psychiczne człowieka. Poczucie własnej wartości nie jest tym samym co wiara we własne możliwości czy samoocena. Poczucie własnej wartości to przekonanie o tym, że jestem bezwzględnie wartościowy jako człowiek, że moja wartość nie zależy od ocen innych ludzi. Innymi słowy poczucie własnej wartości to inaczej pewność swego, czyli przekonanie, że to, co czuję i myślę, jest ważne. Uważność na dziecko a jego wiara we własne możliwości Najważniejszym, podstawowym czynnikiem mającym wpływ na kształtowanie poczucia wartości oraz wiary we własne możliwości u dziecka, jest uważność opiekunów na jego emocje i uczucia. Uważność można rozumieć nie tylko jako zdolność do identyfi kowania dziecięcych przeżyć, ale również jako gotowość do uznania oraz zaakceptowania emocji i uczuć malucha. Uważność na dziecięce uczucia wymaga przede wszystkim uznania tego, że dziecko podobnie jak osoba dorosła doświadcza różnych emocji i uczuć. Dalej, że emocje i uczucia dziecka są prawdziwe. Są ważne, liczą się. Emocje i uczucia dziecka zasługują na poważne traktowanie, szacunek. To znaczy, że czymś niewłaściwym ze strony dorosłych jest zaprzeczanie im, bagatelizowanie, wyśmiewanie ich. Uważność na dziecięce emocje oznacza w praktyce gotowość opiekuna do zainteresowania się tym, jak się czuje dziecko w danej sytuacji, co myśli, czego pragnie. Uważność to również gotowość do zaakceptowania uczuć, myśli, pragnień dziecka i do zgody na to, że mogą one być różne od tego, co osoba dorosła czuje, co myśli, czego pragnie. Aby dziecko poczuło się ważne, aby doświadczyło, iż to, co czuje, jest prawdziwe i istotne, potrzebuje uzyskać zrozumienie od opiekuna. Jeśli je otrzyma, ma szansę na budowanie poczucia własnej wartości, a zarazem rozwija wiarę we własne możliwości. Uczy się, jak radzić sobie z trudnościami i niepowodzeniem, podejmować wyzwania i przyjmować tzw. porażki, nie doznając psychicznych urazów. Wzmacniające komunikowanie się z dzieckiem, czyli refl eksyjnie dobrane słowa i gesty Istotny dla wzmacniania u dzieci wiary we własne możliwości jest także sposób, w jaki do nich mówimy. Łatwo i wygodnie operuje się przymiotnikami określającymi charakter dziecka. Dobrym przykładem są ostatnio bardzo często brane na warsztat wychowawczy określenia: Jesteś grzeczny/-a; Jesteś niegrzeczny/-a lub choćby inne, również powszechne zwroty: Jesteś… odważna, tchórzliwy, leniuch, brudas, przylepka, skarżypyta itp. Kiedy dziecko raczone jest pozytywnymi przymiotnikami, to jeszcze pół biedy. Zdecydowanie gorzej jest, gdy często słyszy negatywne określenia na temat własnej osoby. Wydaje się, że mówiąc do dziecka czy o dziecku, zasadne jest raczej opisywanie jego zachowania niż wartościowanie (ocenianie) jego osoby. Warto przede wszystkim podkreślać konsekwencje, następstwa określonych zachowań dziecka, w tym to, co te zachowania mogą sprawić innym ludziom. Ocena nie zawsze jest potrzebna. Zamiast mówić do dziecka: Jesteś taki/taka…, można powiedzieć: Zachowałaś się…; To było takie… zachowanie; To pewnie wymagało… Dzięki tego rodzaju komunikatom dziecko otrzymuje przestrzeń i okazję do tego, by mogło się zastanowić nad swoim zachowaniem, samodzielnie wyciągać wnioski na swój temat, lepiej poznawać siebie, budować obraz samego siebie. W trosce o rozwijanie u dziecka wiary we własne możliwości warto też zrezygnować z usilnego kierunkowania zachowania dziecka, mówiąc mu, w jaki sposób powinno się zachować albo co może zrobić w danej sytuacji. Ważne jest pozostawianie dziecku pewnej swobody na eksplorowanie świata i zjawisk. Wspierajmy dziecięcą samodzielność nie tylko w zakresie czynności tzw. samoobsługowych, ale również w  podejmowaniu pewnych decyzji oraz rozwiązywaniu problemów. Dziecko samodzielne częściej myśli o sobie: „Dam radę”. Wie, że potrafi wiele rzeczy zrobić, zatem i wierzy, że może nauczyć się nowych umiejętności oraz poradzić sobie z pojawiającymi się trudnościami. Sytuacja: Dziecko próbuje narysować ulubioną postać z bajki. Nie jest zadowolone z rezultatów swoich wysiłków. Złości się, płacze, żali. Dziecko: Nie umiem, głupie rysowanie! Nie będę rysował! Mamo, pomóż! Przykładowa reakcja dorosłego: Super, że próbujesz. Przyznaję, że to jest duże wyzwanie! Narysowanie tej postaci jest chyba naprawdę trudne. Myślę, że to wymaga wielu ćwiczeń. Założę się, że rysownik także musiał wiele razy próbować, zanim stworzył rysunek, z którego był zadowolony. Podoba mi się, jak zacząłeś rysować ręce, użyłeś ciekawych kolorów. Powiedz, jaki masz teraz pomysł, co zrobisz? Dziecko może podać swoje pomysły, posłuchajmy, co samo zaproponuje, a jeśli to potrzebne, poszukajmy możliwych rozwiązań wspólnie z nim, np. Spróbuję jeszcze raz; Może odrysuję, może narysuję po trochu; Może co innego narysuję; Może wytnę i przykleję; Może spróbuję potem. Często okazanie dziecku zrozumienia, przyjęcie jego emocji (niezaprzeczanie im), poświęcenie mu chwili uwagi, porozmawianie o sytuacji w zupełności wystarczą, aby maluch odzyskał równowagę. Innym razem dziecko może nie być gotowe na podjęcie rozmowy, analizy, może nie chcieć przytulenia. Zamiast tego może potrzebować wyjść na jakiś czas z sytuacji, odciąć się od niej, by po pewnym czasie podjąć wysiłek na nowo. Nie naciskajmy wówczas, postarajmy się rozpoznać dziecięcą potrzebę i w sposób akceptujący za nią podążyć. *Nie mówmy: Co ty mówisz, jest piękne, identyczne jak wzór; To za trudne dla ciebie, jak masz się tak złościć, lepiej idź robić co innego; Nie przejmuj się, nie ma się o co złościć; Daj spokój, zrobię to za ciebie, wydrukuję ci obrazek… Obok komunikatów werbalnych ważne są także komunikaty niewerbalne. Zrozumienie, akceptację, troskę okazujemy przecież przede wszystkim mową ciała, czyli poprzez spojrzenie, uśmiech, wyraz twarzy, gest i dotyk, a także bardzo istotny ton głosu. Nieważne, jak budujący w swej treści byłby komunikat dorosłego skierowany do dziecka, jeśli będzie sprzeczny z sygnałami wysyłanymi przez mimikę czy ton głosu opiekuna. Z kolei odwrotnie, czasem określający, oceniający czy niewiele wnoszący komunikat powiedziany z uśmiechem, pieszczotliwym tonem, będzie w istocie pozytywnym przekazem dla dziecka (np. Ty mój kochany brudasku = to nie szkodzi, że się pobrudziłeś, to normalne, każdemu się zdarza). Rozwojowe „nie umiem” Dziecięca niepewność, zachowawczość, powściągliwość albo też frustracja wiążące się z niemożnością poradzenia sobie z czymś lub brakiem określonej umiejętności mogą być traktowane także jako pewna norma rozwojowa. Dziecko w wieku przedszkolnym jest bardzo aktywne, uczy się wielu nowych umiejętności, przygotowuje do nauki szkolnej. Naturalnie, często staje w obliczu sytuacji, gdy doświadcza trudności lub niepowodzenia. Równocześnie rozwija się jego samoświadomość oraz kształtuje samoocena, co uwrażliwia dziecko emocjonalnie. Maluch mocno doświadcza wszelkich swoich niemożności, a z racji etapu rozwojowego brakuje mu jeszcze emocjonalnej odporności, by je udźwignąć. Dlatego warto pamiętać, że hasło „nie umiem” w ustach dziecka nie musi oznaczać wyłącznie trudności, ale jest zarazem przejawem rozwoju i dojrzewania poznawczego oraz emocjonalnego dziecka, czyli pozytywnym sygnałem. Jeśli mamy tego świadomość, łatwiej nam ze spokojem przyjąć dziecięcą bezradność lub frustrację i zareagować w sposób, który pomoże dziecku wzmacniać samoocenę i wiarę we własne możliwości. Wyuczona bezradność, czyli dziecięce „nie umiem” a reakcje opiekunów Chcąc wspierać u dziecka kształtowanie wiary we własne możliwości, pamiętajmy o refl eksyjnym podejściu do własnych reakcji i zachowań względem dziecka. Może się zdarzyć, że w sposób automatyczny wyręczamy dziecko w wielu czynnościach, w przekonaniu, iż wymaga pomocy, że sobie nie poradzi. Czasami to wynika z naszej potrzeby opiekowania się dzieckiem – praktycznej, ale też emocjonalnej. Intuicja może nam podpowiadać, że powinniśmy starać się nie dopuścić, aby dziecko doświadczało przykrych uczuć i frustracji. Ale nie tędy droga. Mówiliśmy już o tym nieraz, że małe dziecko potrzebuje doświadczać wszelkich emocji, aby rozwijać swoje emocjonalne kompetencje oraz rezyliencję (odporność psychiczną). A zatem pozwólmy dziecku działać. Zrezygnujmy z wyręczania go. Nie pospieszajmy, zaczekajmy, dajmy czas na podjęcie kolejnej próby. Unikajmy porównań – w moim przekonaniu mamy skłonność, by ich nadużywać. W dodatku robimy to niekiedy w taki sposób, że zamiast zachęcać i wzmacniać dziecko, kształtujemy u niego potrzeby oraz postawy rywalizacyjne. Warto nadto świadomie kreować sytuacje, w których dziecko może ćwiczyć swoją samodzielność. Tak organizować środowisko dziecka, by mogło być jak najbardziej samodzielne. Wykorzystywać wszelkie nadarzające się okazje, by dziecko uczyło się nowych rzeczy lub ćwiczyło te, które aktualnie kształtuje. I na koniec wzmacniać dziecko poprzez pozytywny feedback, czyli wspominane wyżej budujące komunikaty zwrotne. A czy może pojawić się także u dziecka atencyjne „nie umiem” jako przejaw bezradności, apel o uwagę? Oczywiście, że może. W wołaniu o uwagę maluchy są niesłychanie kreatywne. Jeśli rozpoznamy taką sytuację, postarajmy się dać dziecku uwagę na tyle, na ile to możliwe. Pamiętajmy jednak, żeby w takiej sytuacji postawić raczej na towarzyszenie mu w zmaganiach z wyzwaniem albo współpracę z maluchem, natomiast unikać całkowitego wyręczania go. Do polecenia Aby poszerzać swoją wiedzę i umiejętności w temacie wspierania dziecięcej wiary we własne możliwości, warto sięgnąć do zasobów, jakie wypracowali uznani skandynawscy specjaliści z obszaru pedagogiki i szeroko pojętego zdrowia psychicznego: Jesper Juul, autor licznych publikacji, m.in. Twoje kompetentne dziecko, i założyciel międzynarodowej organizacji Familylab oraz Ben Furman, twórca programu Kids’ Skills (Dam Radę).

             

            Źródło Artykuł opracowany na podstawie publikacji: A. Wentrych, Zanim wkroczy specjalista, cz. 2, rozdział Jak motywować dzieci i wspierać ich poczucie własnej wartości?, wyd. CEBP, Kraków 2020, s. 83–95. 

          • Cyfrowa pandemia

            • Czy da się odciągnąć dzieci od urządzeń multimedialnych?

              Korzystanie z  zasobów cyberprzestrzeni samo w  sobie nie jest złe. Wręcz jest potrzebne i może być źródłem korzyści rozwojowych dla dziecka. Jednak zdecydowanie nie powinno być ono dominującą aktywnością przeciętnego kilkulatka. Dlaczego? Myślę, że każdy nauczyciel i świadomy rodzic potrafi na jednym wydechu podać przynajmniej kilka mocnych argumentów. Natomiast dzisiaj zastanówmy się nad psychologicznym aspektem ograniczonego korzystania przez dzieci z „dobrodziejstw” cyberprzestrzeni, poszukajmy sposobów na to, jak zachęcić maluchy do innego rodzaju aktywności, oraz recepty na to, jak zwiększyć ich odporność na medialne uzależnienia.

              Już od dłuższego czasu nasze społeczeństwo w przeważającej mierze żyje poza znanym nam z ostatnich lat reżimem sanitarnym. Nie dotyczy to placówek medycznych, ale w oświacie, czyli w przedszkolach i szkołach, a nawet w publicznych miejscach i środkach transportu „maseczki już nie obowiązują”. W naszych codziennych nawykach i postawach pandemia pozostawiła jednak ślady. I te pozytywne – być może bardziej dbamy o higienę, odporność, staramy się zabezpieczać przed infekcjami i nie narażać innych osób, gdy jesteśmy choćby przeziębieni. Ale trzeba przyznać, że zdecydowanie przeważają negatywne skutki pandemii. Nie będę wspominać o oczywistych osobistych dramatach osób, które straciły swoich bliskich z powodu koronawirusa. Chciałabym się dziś zatrzymać nad kwestią naszych nawyków dotyczących korzystania z urządzeń multimedialnych i internetu. Rodzice dzieci w wieku szkolnym w ostatnich kilku latach zdecydowanie częściej zgłaszają się z dziećmi do poradni psychologiczno-pedagogicznych z powodu nasilających się u uczniów trudności w nauce, w tym szczególnie w skupieniu uwagi oraz problemów emocjonalno-społecznych. Częściej pojawiają się u młodych ludzi tzw. fobie szkolne powodowane izolacją społeczną i mające swe podłoże również w doświadczaniu edukacyjnych niepowodzeń po powrocie do nauki stacjonarnej. Oczywiście nasiliły się także problemy związane z nadmiernym korzystaniem przez dzieci i młodzież z urządzeń cyfrowych. U wielu z nich obserwuje się już różne przejawy uzależnienia od komputera, internetu czy gier. Również dzieci w wieku przedszkolnym, choć zdecydowanie mniej czasu spędziły na zajęciach realizowanych zdalnie niż ich starsi koledzy, to w okresie pandemii miały więcej kontaktu z urządzeniami cyfrowymi. I jak deklarują rodzice, to często dodatkowo nasiliło i tak już wysoką skłonność naszych maluchów do sięgania po smartfon, tablet czy komputer. Zatem nauczyciele, wychowawcy i rodzice obecnie coraz częściej stają w obliczu problemu: jak odciągnąć dzieci od urządzeń multimedialnych? Szukając wsparcia w mierzeniu się z nim, warto zapoznać się z działalnością Fundacji Dbam o Mój Zasięg.

              Wyłączyć wtyczkę – dziecko w trybie offline.

              Spoglądając prawdzie w oczy, musimy przyznać, że obecnie nie tylko dzieci i młodzież, ale przede wszystkim dorośli często nawet przez całą dobę pozostają w trybie online – dosłownie i w przenośni podpięci do smartfonów, iPhone’ów lub komputera. Warto więc zadać sobie pytanie: czy potrafi ę odpoczywać bez korzystania z urządzeń multimedialnych? Jeśli tak, a w dodatku jeśli pamiętam, w jaki sposób jako dziecko spędzałam/-em czas wolny, zapewne odpowiem twierdząco na postawione w tytule pytanie. Czy da się odciągnąć dzieci od komputera? Da się. Czy warto to robić? Warto, a nawet trzeba. W jaki sposób? Oto kilka wskazówek.

              Wskazówka nr 1:

              Sprzęty zamienić na ludzi I w zasadzie często na tym moglibyśmy poprzestać. To wystarczy. Nie ma chyba dziecka, które ostatecznie nie wybrałoby czasu spędzonego z rodzicem czy inną bliską osobą na wspólnej zabawie zamiast kolejnej godziny przed ekranem. Aby odciągnąć dzieci od komputera, trzeba zadbać o taką organizację i takie warunki, aby dziecko miało możliwość w ciągu dnia robić coś razem z innymi. Może to być zabawa z rodzeństwem lub rówieśnikami, ale też towarzyszenie rodzicom lub dziadkom w codziennych obowiązkach. To również jest tzw. dobry czas spędzony z dzieckiem.

              Wskazówka nr 2:

              Pokazać i udostępnić alternatywę. Warto podkreślić celowy dobór słów „pokazać” i „udostępnić”, oznaczających stworzenie warunków zachęcających dzieci do ich własnej inicjatywy. Jeśli dziecko pozostawione samo sobie będzie mogło swobodnie sięgnąć po telefon lub komputer, prawdopodobnie to zrobi. Urządzenia z dostępem do internetu zapewniają łatwą, szybką, atrakcyjną, często ciekawą i różnorodną rozrywkę. Równocześnie nie stawiają wobec dziecka praktycznie żadnych wymagań ani ograniczeń, łatwo dają się kontrolować, nie każą na siebie czekać i nie mają żadnych oczekiwań ani potrzeb (które mogłyby wchodzić w konflikt z potrzebami dziecka). W dodatku są przecież zaprojektowane specjalnie w ten sposób, aby trafiać w dziecięce preferencje i gusta, przyciągać ich uwagę, pobudzając w mózgu tzw. ośrodek przyjemności, co powoduje, że dzieciom bardzo trudno przerwać multimedialną, cyfrową zabawę. Kiedy jednak wytyczymy pewne granice, a zamiast telefonu, tabletu czy komputera na dziecięcym stoliku położymy puzzle, klocki, plastelinę, farby, kredki czy grę planszową, albo gdy przypomnimy dzieciom o istnieniu roweru, hulajnogi, domowego zwierzaka, czasem nawet brata, siostry czy domowych zajęć w towarzystwie rodzica, istnieje duża szansa, że akcja potoczy się według innego scenariusza. Uczenie dzieci zajęć domowych, takich jak gotowanie, pranie, sprzątanie, prace ogrodowe, również może być okazją do wspólnego spędzania czasu. Co więcej, dobra atmosfera i dobre nastawienie mogą zarówno przynieść dzieciom korzyści rozwojowe, jak i okazać się dla nich przyjemną formą spędzania czasu.

              Wskazówka nr 3:

              Postawić na swobodną zabawę Żadnego nauczyciela przedszkola nie trzeba przekonywać o korzyściach swobodnej zabawy dla wszechstronnego rozwoju małego dziecka. Dzieci zazwyczaj w naturalny sposób podejmują tę aktywność, bo jest ona immanentnym czynnikiem ich rozwoju. Powinniśmy tylko uważać, aby nie zagłuszać w dzieciach owej spontanicznej tendencji do zabawy poprzez ciągłe animowanie dziecięcego czasu i nieustanne podkładanie pod rękę elektronicznych i interaktywnych zabawek. Najmłodsi potrzebują się czasem ponudzić – w takich warunkach może uruchomić się ich kreatywność. Dzieci najlepiej rozwija zabawa, w której mogą pozostawać w ruchu, a ponadto coś tworzyć przy użyciu własnych rąk i wyobraźni. Rozwijają swoją sprawczość, kiedy mogą coś nie tylko obejrzeć i usłyszeć, ale także gdy mają szansę czegoś dotknąć, własnoręcznie zbudować (lub zburzyć). Doskonałymi narzędziami są tutaj wszelkiego rodzaju materiały plastyczne, zwyczajne przedmioty codziennego użytku, klocki, ale też lalki, figurki, samochody, które będą stanowić bohaterów zabaw inscenizowanych, zabaw w udawanie. Jeśli korzystamy z gotowych gier i zabawek, niech to będą wszelkiego rodzaju klocki konstrukcyjne, gry planszowe i towarzyskie, tradycyjne łamigłówki typu papier-ołówek.

              Wskazówka nr 4:

              Wyjść z domu ... czyli pójść na spacer, odwiedzić plac zabaw, boisko sportowe, pływalnię, pójść do lasu, nad rzekę, do parku. Wsiąść na rower, hulajnogę, założyć rolki. Pielęgnować relacje – odwiedzić dziadków, zaglądnąć do kuzynów, umówić się z kolegami. Dbać o aktywne, rodzinne spędzanie czasu. 

              Wskazówka nr 5:

              Rozwijać hobby, zainteresowania, czyli pielęgnować w dziecku ciekawość świata, uczyć je poznawać świat w sposób aktywny. Odkrywaniu dziecięcych zainteresowań sprzyjają rodzinne wypady, np. na szlak, do miejsc prezentujących polską i lokalną kulturę, historię, sztukę. Zatem organizujmy regularnie wycieczki na łono przyrody, odwiedzajmy wystawy, muzea, nie omijajmy teatru, koncertów. Warto także poszukać obszaru, gdzie dziecko w sposób regularny zaangażuje się w trening – nieważne, czy to będzie sport, czy sztuka, gra na instrumencie, śpiew, taniec, plastyka, język obcy. Dziecko, podejmując trening, uczy się odpowiedzialności, systematyczności, mobilizuje wysiłek, zaangażowanie. I najlepiej, jeśli będą to zajęcia grupowe albo przynajmniej takie, gdzie dziecko ma okazję spotkać się z innymi dziećmi.

              Wskazówka nr 6:

              Wypracować domowe zasady i umowy dotyczące korzystania z cyberrozrywki Chodzi o pewne ustalenia, których wszyscy mają przestrzegać. Na przykład czas przeznaczony na gry komputerowe to 45–60 minut dziennie w tygodniu, a w weekend może być dłużej, ale również z określonym limitem. Nie pozwalamy na sytuację, aby dziecko przez całą dobę miało swobodny dostęp do telefonu, a już w szczególności z aktywnym połączeniem internetowym. W czasie posiłków, podczas nauki i w nocy wszyscy odkładamy lub wyłączamy telefony.

              Wskazówka nr 7:

              Dbać o higienę cyfrową własną i dzieci. W tym miejscu chciałabym odwołać się do 10 zasad higieny cyfrowej opracowanych przez wspomnianą Fundację Dbam o Mój Zasięg:

              1. Kontroluj czas przed ekranem smartfona – jak długo dziś byłem w sieci? W jakim celu tam zaglądam?

              2. Odkładaj smartfon – nie noś go cały czas przy sobie, odłóż go na bok, gdy pracujesz, uczysz się, bawisz, spotykasz z przyjaciółmi.

              3. Wyłącz powiadomienia – wyłącz dźwięki i sygnały, nie sprawdzaj co chwilę wiadomości.

              4. Nie rób wielu rzeczy na raz – jeśli pracujesz lub uczysz się przy użyciu smartfona , wyloguj się z portali społecznościowych, nie przeglądaj stron niezwiązanych z twoimi zadaniami.

              5. Trenuj mózg w sposób analogowy – a może tak tradycyjne szachy, warcaby, gry logiczne, krzyżówki i szarady?

              6. Zadbaj o odpoczynek i relaks – bez urządzeń ekranowych.

              7. Szukaj zainteresowań poza siecią.

              8. Planuj czas bez internetu.

              9. Zadbaj o sen – 1–2 godziny przed snem bez ekranu, nie bierz telefonu do sypialni, kup budzik.

              10. Zadbaj o relacje – kontakt w sieci to nie relacja; relacje budujesz tylko offline; dobre relacje chronią przed uzależnieniem.

              Cyfrowa pandemia – czy da się odciągnąć dzieci od urządzeń multimedialnych? Owszem, a dodatkowo dobra wiadomość jest taka, że nie trzeba zapisywać się do kolejki oczekujących na drogą szczepionkę. Opanowanie pandemii koronawirusa pozostaje poza wpływem przeciętnego rodzica, wychowawcy czy nauczyciela, choć każdy z nas może wnieść swój mały wkład w przeciwdziałaniu jej ekspansji. Natomiast przed cyfrową chorobą jesteśmy w stanie ochronić nasze dzieci. Jeśli będziemy rozsądnie i konsekwentnie postępować, możemy nie tylko zminimalizować ryzyko zakażenia „cyfrowirusem”, ale nawet uodpornić nasze maluchy na cyfrowy patogen. W przypadku gdy nasze dziecko niestety już „zachorowało”, powinniśmy poszukać specjalistycznej pomocy, ale i tutaj odpowiedzialność pozostaje w naszych rękach. Bądźmy więc odpowiedzialni.

              Autor: Agnieszka Wentrych – psycholog, ukończyła szkolenie z zakresu psychoterapii systemowo-psychodynamicznej oraz szkolenie dla terapeutów EEG Biofeedback I i II stopnia. Na co dzień pracuje w poradni psychologiczno-pedagogicznej z dziećmi, młodzieżą i ich rodzicami. Prowadzi diagnozę psychologiczną rozwoju psychoruchowego oraz diagnozę trudności szkolnych dzieci i młodzieży, zajęcia terapeutyczne i ogólnorozwojowe, konsultacje dla rodziców dot. rozwoju i wychowania dziecka. Współpracuje z miesięcznikiem BLIŻEJ PRZEDSZKOLA od 2010 roku. Zawodowo interesuje się zagadnieniami z zakresu psychosomatyki, profi laktyki i promocji zdrowia, rozwoju i wychowania małego dziecka oraz rozwoju osobistego.

      • Kontakty

        • Przedszkole Publiczne Nr 9
        • 601 196 184 Dyrektor
        • 601 195 278 Komórka
        • 32 215 29 08 Stacjonarny
        • Czechowice-Dziedzice, ul. Romualda Traugutta 20 43-502 Czechowice-Dziedzice Poland
        • Misie: pp9.misie@gmail.com Tygryski: pp9.tygryski@gmail.com Sówki: pp9.sowki@gmail.com
      • Logowanie