• KĄCIK DLA RODZICA

          •  

            Jest to miejsce, w którym każdy Rodzic znajdzie coś wartościowego dla siebie, pomoże zrozumieć pewne kwestie, uświadomić ważne aspekty oraz zastanowić się nad wieloma problemami dotyczącymi dzieci.

            Zachęcamy do lektury w wolnej chwili!

            Nauczyciele i specjaliści z Przedszkola Publicznego nr 9 w Czechowicach-Dziedzicach

          • Dlaczego warto czytać książki?

          • Dzisiejszy świat został zdominowany przez obraz. Wszelkie informacje są podawane za jego pomocą. Dziecko stale jest narażone na kontakt z różne go rodzaju mediami i za często sadza ne przed ekranami. Niewiele pozosta je tu miejsca na wyobraźnię… niestety. Dlatego warto jak najczęściej sięgać po książkę i uczynić z niej przyjaciela na całe życie. Podpowiadamy, jak za chęcić dziecko do lektury i wskazujemy zalety płynące z czytania.

            Gdy wracam myślami do swojego dzieciństwa, pamiętam, że zawsze obok mnie były książki. Były, kiedy było dobrze, były, kiedy było źle i mogły stanowić bufor bezpieczeństwa przed światem, który nie zawsze wydawał się przyjazny i oczywisty. Teraz, gdy jestem dorosła, nadal tak właśnie traktuję książki – jako bardzo dobre przyjaciółki, które dają mi niesłychanie dużo. Będąc mamą, pracując z dziećmi, myślę o tym, że chciałabym, żeby każde z nich mogło za znać takiej przyjaźni i być może zbudować sobie w relacji z książką silne wsparcie, coś, co będzie po prostu poma gało w życiu. Każdemu dziecku, z którym pracuję, staram się pokazywać moc książek, a każdemu rodzicowi, specjaliście, nauczycielowi mówię: Czytajcie, czytajcie, czytajcie. Możecie podarować swoim podopiecznym piękny prezent...

            Co więc daje czytanie książek?

            Pobudza wyobraźnię

            Wyobraźnia jest niezwykle istotnym elementem naszego rozwoju. Pojawia się około trzeciego roku życia dziecka w wyniku rozwoju sieci neuronalnej mózgu. Pobudza kreatywność, rozwija umiejętność twórczego myślenia i myślenie analityczne, pomaga w szukaniu rozwiązań problemów, odnajdywaniu przyczyn różnych sytuacji i prognozowaniu ich skutków, pozwala odkrywać powo dy naszych lęków, smutków, wzmacnia empatię i współ odczuwanie… Jakże to dużo niesamowicie ważnych umie jętności, które są nam potrzebne w dorosłym życiu! Już sam proces czytania dziecku książek pobudza wyobraź nię, ponieważ siłą rzeczy wyobrażamy sobie świat, o któ rym słyszymy, w głowie malują nam się przeróżne obra zy. Dodatkowo możemy jako nauczyciele, rodzice jeszcze bardziej rozwijać wyobraźnię dziecka przy okazji wspólne go czytania. W jaki sposób? Po pierwsze poprzez rozmo wę. Możemy rozmawiać o tym, co zostało przedstawione w danym tekście, wspólnie to analizować, pozwalać dziec ku przedstawiać swoje odczucia, refl eksje. Prowokować do zadawania pytań. Możemy też zastanawiać się nad alter natywnymi scenariuszami… Co by było, gdyby? Możemy tworzyć dalsze ciągi poznanych historii – przecież zawsze rodzi się w głowie pytanie, jak potoczą się losy tej czy innej bohaterki/bohatera, gdy doczytujemy ostanie słowa opo wiadań. Możemy tworzyć wspólnie ilustracje do książek. Możemy organizować krótkie przedstawienia na podsta wie poznanych treści, wykorzystywać różne gadżety, wy myślić i zaśpiewać razem piosenkę. Możliwości jest wiele, a pięknych książek jeszcze więcej!

            Rozwija skupienie, koncentrację, uwagę słuchową

            Wszystkie trzy umiejętności, które wymieniłam wyżej, są tymi bazowymi, potrzebnymi dziecku w procesie owoc nego uczenia się. W placówkach edukacyjnych zdecydo waną większość wiedzy nauczyciel przekazuje uczniom słownie. Dziś jesteśmy przebodźcowani. Wszyscy, zarów no dorośli, jak i dzieci. I nawet jeśli rozważnie dozujemy naszemu dziecku kontakt z mediami, to bilbordy, rekla my atakują nas na każdym zakręcie. Nasz świat i nasza co dzienność są szybkie i głośne. Książka pozwala zwolnić. Wymaga od dziecka skupienia uwagi. Jeśli będziemy czy tać dzieciom regularnie, po kilkanaście minut, codziennie, z całą pewnością zaowocuje to wzmocnieniem koncentra cji, pozwoli wypracować lepszą uwagę słuchową. Czytanie może stać się punktem wyjścia do wplecenia różnych cieka wych zabaw słuchowych. Można wybrać sobie słowo klucz z opowiadania i wymyślić do niego rym, można przeczytać kawałek opowiadania rytmicznie, a dziecko spróbuje to zrobić razem z nami lub powtórzy za nami. Przeczytaj my jedno zdanie szeptem – kto usłyszał, kto powtórzy? Za wieśmy głos na kilku ostatnich słowach zdania – jak ono może się skończyć? Czytanie może być, a nawet wiem, że jest, świetną zabawą.

            Kształtuje kompetencje językowe i komunikacyjne

            Jestem logopedką, nie mogę więc pominąć bezcennej za lety czytania książek, jaką jest wszechstronny rozwój języ kowy. Mowa to przede wszystkim nadawanie i rozumie nie. O tym, że czytanie rozwija rozumienie, wspomniałam już wcześniej. Umiejętność czytania ze zrozumieniem to warzyszy nam na co dzień. A jak wiadomo, trening czyni mistrza. Żeby mieć pewność, że dziecko nas słucha i ro zumie czytane treści, angażujmy je cały czas w ten proces. Przerywajmy czytanie, zadawajmy krótkie pytania. Wra cajmy do tego, co przeczytaliśmy (kilka słów, zdań, stron – w zależności od wieku) wcześniej: A pamiętasz, gdzie on po jechał? Co zrobił? Podczas takich działań trenujemy pamięć, wzmacniamy mózg dziecka, stwarzamy okazję do tworzenia nowych synaps oraz poprawiania funkcjonowania tych, któ re już są. Niech pytania zmuszają do logicznego wniosko wania i podejmowania refl eksji. Bo poza tym, że rozwijamy rozumienie tekstu, to możemy też wpływać na lepsze poznawanie świata, kształtować inteligencję emocjonal ną. Książki są źródłem wiedzy o przeróżnych sytuacjach społecznych, emocjach, poznajemy bohaterów, a każdemu z nich towarzyszą różnorodne uczucia. Możemy z nimi sympatyzować, rozwijać empatię, możemy także uczyć się krytycyzmu wobec zachowań, które są złe. Oczywiste jest, że czytanie wzbogaca słownik czynny dziecka. Pocie chy uczą się nowych słów, terminów. Pamiętajmy o tym, że jeśli pojawia się jakieś nowe pojęcie, musimy je wytłu maczyć. Poza nauką pojedynczych słów budujemy oczy wiście umiejętność tworzenia ładniejszych, pełniejszych, bogatszych zdań. Język składa się z kilku podsystemów: fonetyczno-fonologicznego, semantyczno-leksykalnego, fleksyjno-składniowego. Czytanie rozwija kompetencje w zakresie każdego z nich.

            Jak zachęcić dzieci do czytania książek?

            Jak wiadomo, najlepiej zacząć od samego początku, czyli jeszcze w okresie prenatalnym. Mój mąż brał cienkie książeczki z wierszykami Brzechwy czy Tuwima i czytał je prosto w czubek sterczącego ciążowego brzucha. Rynek wydawniczy jest niesamowicie bogaty, co oczywiście jest wspaniałe, ale wymaga również od nas, dorosłych, umiejętności weryfikowania tego, co podsuwamy na szym pociechom do czytania… Póki mamy na to wpływ, bo na późniejszym etapie oczywiście musimy uwzględniać wybory młodych. Czytajmy więc od samego początku i cały czas. Najpierw książki, w których jest dużo rysunków, co także stanowi doskonałe pole do popisu i różnorodnych ćwiczeń. Bo już na tym etapie wprowadzamy wskazywa nie paluszkiem, wypowiadanie onomatopei (czyli różnych dźwięków), zabawę w intonowanie. Wygłupiajmy się, da wajmy dziecku książkę do rąk (tak, tak, musimy się li czyć z różnej maści zniszczeniami). Dwulatek, trzylatek może przyswajać stopniowo coraz dłuższe treści. Może już z nami na swój sposób porozmawiać o książce. Za to z cztero-, pięcio- i sześciolatkiem można całkowicie posza leć i stworzyć wspaniałą wspólną przestrzeń, doskonale ra zem spędzić czas. Jedno jest pewne, wspólne czytanie powinno aktywizować młodego słuchacza na różne sposoby…

            Co jeszcze?

            Zróbmy z czytania nasz piękny, wspólny rytuał. Wieczo rem, tuż przed zaśnięciem, połączmy to z czasem przytu lania i serdecznych słów. Wybierajmy dobre, mądre, ale też atrakcyjne dla dzie ci książeczki. Nie omieszkam napomknąć, iż jeśli chodzi o książki dla starszych dzieci, nie bałabym się klasyków. Takie książki jak „Dzieci z Bullerbyn”, seria o Pippi Poń czoszance, „Mała księżniczka” czy wspomniane powyżej wiersze naszych mistrzów Brzechwy i Tuwima są abso lutnie ponadczasowe. Nie zapomnijmy o tym, że dziecko uczy się poprzez przykład i czerpie wzorce, patrząc na swoją mamę i swo jego tatę. Starajmy się zadbać o to, żeby częściej widziało nas z książką, a nie z telefonem w ręku. Możemy być pew ni, że pięcio- czy sześciolatek oznajmi pewnego dnia, że skoro tata cały czas coś robi na telefonie, to on też chce. Bądźmy naprawdę czujni. Zabierajmy dzieci do księgarni, biblioteki, załóżmy kar tę biblioteczną. Jest mnóstwo pięknych kawiarni, w któ rych można zjeść pyszne ciastko, a z półki ściągnąć książ kę. Załóżmy biblioteczkę w domu. Można numerować i podpisywać książeczki jak w bibliotece, można także za projektować i wykonać piękny ekslibris. Na pewno każde mu spodoba się posiadanie własnej pieczątki i podbijanie nią książeczek. Zabierajmy dzieci na wydarzenia związa ne z książkami, jak np. organizowane w większych mia stach targi książek, na których można spotkać ukochane go autora.

            A co dzieci mają do powiedzenia na temat czytania i książek?

            Rozmawiają Aneta i Ala:

            – Czy ty lubisz, jak czytamy książki razem? No bo jeszcze nie umiesz sama czytać, to czy lubisz, jak czytamy?

            – Taaaak!

            – A co w tym lubisz? W tym czytaniu?

            – W tym czytaniu lubię obrazki i różne ciekawe rzeczy.

            – To znaczy? Jakbyś miała komuś opowiedzieć, kto nie czy ta, to co jest takiego fajnego w czytaniu książek razem?

            – Że po prostu, że tak przeczytać, że są jakieś historie fajne, której jeszcze na przykład nie wiedziałam, która była ciekawa, albo były takie słowa, których się nie zna.

            – Yhm, czyli dowiadujesz się nowych rzeczy, poznajesz nowe historie i słowa. A wyobrażasz sobie czasem coś? Jak ci czytamy?

            – Na przykład jak wczoraj tata mi przeczytał „Tola na wsi”, to słuchałam, jak jakaś pani mówiła, że tam się pali pożar, to ja patrzyłam na książce, gdzie ten dym leci i zauważyłam!

            – Yhm, OK. To co jeszcze byś chciała dodać o tych książ kach?

            – Tyle.

            – A na przykład, jak wam panie w przedszkolu czytają i nie widzisz tych książek?

            – To sobie wyobrażam, ale później panie pokazują.

            – A twoje wyobrażenia są wtedy przyjemne?

            – Przyjemne.

            – Czyli czytanie książek jest przyjemne i lubisz robić to co dziennie?

            – Tak!

             

            Rozmawiają Kamila i Szymon:

            – Szymon, czy lubisz czytać książki?

            – Tak, lubię, bo są fajne, jestem ciekawy, co tam jest, no i tak nie wiem, co się stanie.

            – Lubisz, jak ci czytamy na głos?

            – Lubię, tylko sobie siedzę i mogę słuchać, co jest w książ kach. I tak sobie siedzę i słucham, i siedzę, i słucham, i sie dzę, i słucham…

            – Lubisz oglądać obrazki w książkach?

            – Tak, bardzo lubię też oglądać obrazki! Bo nie muszę cze kać, aż ktoś do tego dojdzie w tym tekście.

            – A jak nie ma obrazków, to wyobrażasz sobie sam?

            – Trochę sobie wyobrażam, trochę tak, trochę nie… Łatwiej się wyobraża, jak są obrazki.

             

            Dzieci same wiedzą, co jest dla nich najlepsze. Szymon i Ala uwielbiają czytanie i książki – wiedzą, że mogą dzię ki temu wyobrażać sobie różne rzeczy, uczą się nowych słów, dowiadują się nowych rzeczy. Na pewno także czyta nie kojarzy im się z czasem, który spędzą razem z rodzica mi i będą mieć ich pełną uwagę. Należy pamiętać o tym, że małe dziecko uczy się świata poprzez obcowanie z dru gim człowiekiem, rodzicem, nauczycielem. Możemy spra wić poprzez czytanie, by te interakcje były jak najbardziej owocne i formowały wartościowego człowieka. Ja czytam „moim” dzieciom, z którymi prowadzę zajęcialogopedyczne i mam nadzieję, że zaszczepię w nich choć ułamek miłości do książek. Jestem przekonana, że dzięki książkom świat staje się po prostu lepszym miej scem, a ludzie są bardziej empatyczni i otwarci. A przecież to takie proste – otworzyć książkę i niech się dzie je magia!

             

            Tekst: Maria Paluch-Arciszewska – logopedka, neurologopedka. Pracuje w poradni psychologiczno-pedagogicznej i w przedszkolu. Prowadzi zajęcia z zakresu wcze snego wspomagania rozwoju dziecka. Pracuje także z dziećmi z różnorodnymi niepełnosprawnościami.

            Blizej Przedszkola 7-8.274-275/2024

          • "Moje dziecko ma wszystko, a wciąż..." czyli czego brakuje dzisiejszym dzieciom.

          • Ma wszystko, a wciąż…

            …mu się nudzi.

            ...nie potrafi sam się bawić, czymś zająć.

            …jest niezadowolony.

            …jest nieposłuszny.

            …narzeka, że nie ma co robić.

            …nie umie się dzielić.

            …nie zna umiaru.

            …chce nowych zabawek.

            …nie dba o zabawki.

            …nie chce się uczyć.

            …nic go nie motywuje.

            …na niczym mu nie zależy.

            …nie potrafi się skupić.

            …urządza awantury na zakupach.

            …zazdrości kolegom, koleżankom…

            To typowe skargi rodziców i wychowawców dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Można je usłyszeć także w gabinecie psychologicznym, być może nieraz padły i z na szych ust. Wszystko, czyli co? Dawniej tak nie było, dawniej było zupełnie inaczej. Wszystkiego brakowało, jedzenie sprzedawano na kartki, po podstawowe produkty stało się w długich kolejkach, w sklepach nie było wyboru. Współcześni rodzice już nie pamiętają tamtej rzeczywistości. Znamy ją z opowieści. Dzisiaj dzieci mają wszystko. „Mają wszystko” – to znaczy, co konkretnie? Zazwyczaj chodzi o przedmioty, rzeczy materialne – zabawki, gry, książki, urządzenia elektroniczne, telewizor w pokoju, plac zabaw w ogrodzie z trampoliną i rozkładanym basenem, rower, hulajnogę, rolki, piłki – lub dodatkowe zajęcia, atrakcje… długo by wymieniać. 

            Czy to oznacza, że dzisiejszym dzieciom niczego nie brakuje? Niestety nie do końca.

            Martwimy się o nasze dzieci, częściej jesteśmy sfrustrowani, bo choć staramy się zapewnić im wszystko, wszystko to, czego my nie mieliśmy, wciąż mamy z maluchami różnorodne kłopoty. A to nie chcą współpracować, a to narzekają na nudę, a to wciąż pragną czegoś nowego, nie są posłuszne, nie okazują wdzięczności, zazdroszczą, złoszczą się, w końcu nie rozwijają się i nie zachowują tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Problemem współczesnego człowieka żyjącego w krajach rozwiniętych (i nieogarniętych wojną, konfliktami zbrojnymi), w tym także i dziecka, coraz dobitniej okazuje się być nadmiar, przesyt rzeczy, przedmiotów, dóbr. Wprawdzie nie znam badań naukowych prowadzonych na ten temat, jednak podnoszą go w publicznych dyskusjach osoby uznane za autorytety z różnych dziedzin. Chwila rozsądnej refleksji wystarczy, aby przyznać rację tej konstatacji.

            Wyzwania współczesnego człowieka.

            Czego zatem brakuje nam współcześnie? Odpowiedź na to pytanie także wydaje się prosta i oczywista. Brakuje nam czasu, spokoju, odpoczynku, wytchnienia, refleksji. Cierpimy na niedosyt emocjonalnej równowagi, a nawet emocjonalnej dojrzałości. Doświadczamy deficytów bliskości, autentycznych relacji, rodziny, tradycji. Jesteśmy „zaśmieceni”, skażeni toksynami, w sensie dosłownym i przenośnym. Mam na myśli to, że nie tylko nasze ciała, ale i emocje, psychika, dusza chorują. Zatem popadamy w różnego rodzaju kryzysy psychiczne, a lekarze, psychoterapeuci i wszelkiej maści mentorzy mają ręce pełne roboty. Aby przeciwdziałać poczuciu bezsensu, ambitnie narzucamy sobie sobie ciężką pracę w ramach tzw. inwestowania w siebie – w swój rozwój oraz dobrobyt. Stąd praca na kilku etatach, od rana do wieczora, codzienne ćwiczenia fizyczne, mentalne, różnego rodzaju kursy, szkolenia, weekendy wypełnione treningami sportowymi lub atrakcyjnymi wyjazdami. W tak skonstruowanym świecie, rozregulowanych i sfrustrowanych dorosłych oraz współczesnych chorób i zagrożeń cywilizacyjnych, na różnego rodzaju braki i deficyty cierpią także dzieci. Zauważamy jednak, że do łask wracają powoli również naturalne i proste rzeczy oraz zwyczaje. Coraz bardziej cenimy tradycyjne aktywności, kontakt z przyrodą, naturalną medycynę, zdrową, nieprzetworzoną żywność, medytację, modlitwę. Założenie rodziny coraz częściej stanowi, tak jak dawniej, dla młodych ludzi wartość życiową, przestrzeń do realizacji wyższych uczuć i zaspokojenia wyższych potrzeb. Nie chcemy dłużej traktować jej wyłącznie jako ambitnego zadania do odhaczenia na życiowej checkliście.

            Chwila refleksji.

            Z tym wszystkim mierzą się i rodzice, i nauczyciele. W tym wszystkim są dzieci. A kiedy sądzimy, że naszym pociechom zapewniliśmy wszystko – również w przestrzeni edukacyjnej (w przedszkolu np. zajęcia dodatkowe, atrakcje ambitny program edukacyjny, wyjątkową dietę, zabawki i pomoce edukacyjne) – i okazuje się, że wciąż czegoś im brak, przychodzi czas na refleksję. Refleksję na temat tego, na czym polegają dobra opieka, dobre wychowanie i dobra edukacja. Refleksję nad tym, co jest naprawdę ważne i czego naprawdę potrzeba nam oraz dzieciom. 

            Zapraszam, by wraz ze mną jeszcze przez chwilę pochylić się nad tym zagadnieniem w jakkolwiek subiektywnej i tylko jednej z dostępnych perspektyw gabinetu psychologa dziecięcego. Z czym przychodzą dzisiaj do psy chologa rodzice? Z czym przychodzą dzieci? Przychodzą z przeciążeniem, przestymulowaniem współczesnym światem. Przychodzą ze znudzeniem, zniechęceniem, brakiem motywacji. Zgłaszają się z niepokojem, lękiem, złością. Mierzą się z trudnościami w nabywaniu oczekiwanych umiejętności, parcjalnym opóźnieniem czy deficytami w rozwoju.

            Czego mogą potrzebować dzieci?

            ▪ Dzieciom często brakuje uwagi i uważności – rozumianych dwojako. Z jednej strony chodzi o niedostatek uwagi i uważności rodziców, kiedy obowiązki zawodowe czy inne dodatkowe zajęcia angażują członków rodziny na całe dnie. Dzieciom brakuje również wewnętrznej indywidualnej zdolności do wyciszania się i skupiania uwagi na zadaniach edukacyjnych. Prawdopodobnie wynika to z niedostatku spokoju i wyciszenia w ich codziennym życiu, także w przestrzeni domowej. Bywa tak, że w domach przez większą część popołudnia i wieczoru włączony jest telewizor, dzieci spędzają czas przed ekranami. Bywa i tak, że wszystkie popołudnia wypełniane są zajęciami do datkowymi i dziecko z jednego miejsca od razu wiezio ne jest do drugiego, aż do samego wieczora. Maluchom brakuje czasu na swobodną zabawę, na zwyczajny spacer, na wybieganie się w ogrodzie czy na placu zabaw.

            ▪ Dzieciom brakuje przestrzeni, szczególnie otwartej – większość dnia, zwłaszcza w miesiącach jesiennych i zimowych, spędzają w zamkniętych pomieszczeniach, często ciasnych salach lub małych mieszka niach. Nawet wychodząc przed blok, spacerując po osiedlu lub mieście, trudno jest poczuć prawdziwą przestrzeń. Osiedla są ciasno zabudowane, na chodnikach stoją w rzędach i szeregach wszechobecne samochody. Podnosząc głowę, widzimy z kolei reklamy, jedną obok drugiej, billboardy, a w uszach od rana do wieczora dźwięczy nam szum ulicy.

            ▪ Dzieciom brakuje rozmowy, podczas której zostaną wysłuchane – jako wychowawcy i rodzice wciąż uczymy się uważnego słuchania, nie każdy bowiem potrafi robić to spontanicznie. Nie zawsze wiemy, w jaki sposób słuchać, by zrozumieć dziecięce uczucia, myśli, perspektywę, jak słuchać, żeby dzieci chciały do nas mówić. Dużą popularnością wciąż cieszą się zajęcia Szkoły Dla Rodziców i Wychowawców opartej na znanej książce Adele Faber i Elaine Mazlish "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły." I bardzo dobrze.

            ▪ Dzieci pozbawiane są obowiązków – według niektórych rodziców dziecko „ma się tylko uczyć”, to jego jedyny obowiązek. Jednak przy takim podejściu dziecku trudno jest przyjąć zaangażowaną postawę wobec nauki, ponieważ w ten sposób szkoła ukazywana jest jako przykry obowiązek, a nie wartościowa przestrzeń do poznawania świata. Ponadto dziecko nieprzyzwyczajone do obowiązków w żadnej ze sfer nie ma na czym budować, z czego czerpać, kształtując swój stosunek do nauki. Nie rozwinęło potrzebnej kompetencji, odpowiedniego nawyku.

            ▪ Dzieciom brakuje często także socjalizacji – okazji do przebywania w towarzystwie rówieśników, wspólnej, swobodnej zabawy, współpracy (dużo zajęć jest prowadzonych indywidualnie). Nie każde dziecko ma rodzeństwo w podobnym wieku, nie każde ma okazję do spotkań z koleżankami i kolegami poza przedszkolem czy szkołą. Nie każda rodzina utrzymuje kontakty czy choćby ma czas na spotkania z bliskimi czy znajomymi. 

            Dzieciom brakuje sprawności fizycznej i integracji sensorycznej – niektóre dzieci cierpią na niedostatek swobodnej aktywności fizycznej, szczególnie na świeżym powietrzu, podejmowanej w ramach bez cennych, choć zwyczajnych zabaw pod blokiem. Przeciążenie cywilizacyjne przy równoczesnej deprywacji naturalnych form aktywności zawiera masę czynników ryzyka, co się wiąże z częstym występowaniem u dzieci zaburzeń integracji sensorycznej. Zaburzenia te niepoddane terapii skutkują trudnościami w innych sferach rozwoju i obszarach funkcjonowania dziecka.

            ▪ Dzieciom brakuje cierpliwości – gdy wszystko mają podane „na już”, kiedy nie pozwala się im na nic czekać, kiedy ich potrzeby (a raczej zachcianki) są natychmiast zaspokajane, a czasami nawet „uprzedzane”. Brakuje również w tym kontekście odporności emocjonalnej – na frustrację, niedosyt, niepokój.

            Zatem, co obecnie można ofiarować dzieciom, by były szczęśliwe i zdrowo rosły oraz dobrze się rozwijały? O czym warto pamiętać? Do czego wrócić?

            Do prostych, podstawowych wartości, jakie stanowią:

            • Regularny sen.

            • Higiena cyfrowa.

            • Dieta sensoryczna.

            • Zdrowe odżywianie.

            • Kontakty społeczne.

            • Kontakt z naturą.

            • Czas z rodzicami i rodziną.

            • Czytanie książek, granie w planszówki.

            • Spacer, plac zabaw, ruch na świeżym powietrzu.

            • Samodzielność.

            • Harmonia i umiar – we wszystkim. 

             

            Artykuł zamieszczony w miesięczniku "Bliżej Przedszkola" nr 9.276/2024 przez panią Agnieszkę Wentrych (psycholog, ukończyła szkolenie z zakresu psychoterapii systemowo-psychodynamicznej oraz szkolenie dla terapeutów EEG Biofeedback I i II stopnia. Na co dzień pracuje w poradni psychologiczno-pedagogicznej z dziećmi, młodzieżą i ich rodzicami. Prowadzi diagnozę psychologiczną rozwoju psychoruchowego oraz diagnozę trudności szkolnych dzieci i mło dzieży, zajęcia terapeutyczne i ogólnorozwojowe, konsultacje dla rodziców dot. rozwoju i wychowania dziecka. Współpracuje z miesięcznikiem BLIŻEJ PRZEDSZKOLA od 2010 roku. Zawodowo interesuje się zagadnieniami z za kresu psychosomatyki, profilaktyki i promocji zdrowia, rozwoju i wychowania małego dziecka oraz rozwoju osobistego).

          • Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego

          • 10 października obchodzimy Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. To ważna data, która na całym świecie uruchamia inicjatywy związane z edukacją w zakresie zdrowia psychicznego, zwiększaniem świadomości i wspieraniem walki ze stygmatyzacją społeczną. W roku 2024 hasło brzmi: „Nadszedł czas, aby nadać priorytet zdrowiu psychicznemu w miejscu pracy” („It is Time to Prioritize Mental Health in the Workplace”).

            To również międzynarodowy dzień globalnej edukacji w zakresie zdrowia psychicznego i zwiększania świadomości na jego temat oraz okazja, by zadbać o swoje zdrowie psychiczne.

            Dlaczego zdrowie psychiczne jest ważne? O zdrowie psychiczne warto dbać z kilku powodów. Przede wszystkim zdrowie psychiczne bezpośrednio wpływa na nasze ogólne samopoczucie i jakość życia. Dobra kondycja zdrowia psychicznego wiąże się z poczuciem szczęścia, poczuciem własnej wartości i zwiększa odporność na stres. Pozwala także podejmować wyzwania i wpływa na relacje z innymi.

            Jak dbać o zdrowie psychiczne?  

            Ciało – bądź aktywny,- wysypiaj się,- dobrze się odżywiaj.

            Mózg – ucz się nowych rzeczy,- rozwijaj i ćwicz swoje umiejętności.

            Samoocena – uwierz w siebie, myśl o sobie dobrze,- doceniaj drobiazgi i małe sukcesy.

            Wypoczynek – relaksuj się i odpoczywaj, – rób to co lubisz,- wynagradzaj się drobnymi przyjemnościami!

             

          • ŚMIECH TO ZDROWIE :)

          • Śmiech to jeden z najbardziej naturalnych i uniwersalnych wyrazów emocji, który towarzyszy nam od najmłodszych lat. Choć często uważany jest za prostą reakcję na humorystyczne sytuacje, jego wpływ na rozwój i zdrowie dzieci jest znacznie głębszy. Dla nauczycieli przedszkolnych i rodziców zrozumienie korzyści płynących ze śmiechu oraz sposobów jego wywoływania może być kluczem do wspierania zdrowego i szczęśliwego rozwoju przedszkolaków. Śmiech pomaga w naturalny sposób zrelaksować ciało i umysł. Kiedy człowiek się śmieje, jego mięśnie się rozluźniają, a poziom stresu spada. Śmiech redukuje poziom hormonów stresu, takich jak kortyzol, i jednocześnie zwiększa poziom endorfi są naturalnymi substancjami poprawiającymi nastrój. Dzięki temu dzieci, które często się śmieją, są zazwyczaj bardziej zrelaksowane i szczęśliwe. Śmiech ma tę zaletę, że prowadzi do natychmiastowej poprawy nastroju, co przeciwdziała stresowi, nawet u maluchów.

            Korzyści zdrowotne wynikające ze śmiechu.

            Śmiech ma również pozytywny wpływ na układ odpornościowy. Badania wykazują, że zwiększa liczbę przeciwciał i wzmacnia komórki odpornościowe, co pomaga dzieciom radzić sobie z infekcjami i chorobami. Ponadto poprawia krążenie krwi i funkcjonowanie naczyń krwionośnych, co przyczynia się do zdrowia serca. Dla dzieci oznacza to lepsze dotlenienie organizmu i ogólną poprawę zdrowia fizycznego. Warto także zwrócić uwagę na długoterminowe korzyści zdrowotne powodowane przez śmiech. Regularne śmianie może przyczynić się do poprawy zdrowia układu oddechowego, ponieważ głęboki śmiech powoduje intensywne oddychanie, co poprawia wentylację płuc i dotlenienie całego organizmu. U dzieci, które często się śmieją, występuje też mniejsze ryzyko problemów z układem trawiennym, gdyż śmiech stymuluje pracę przepony i mięśni brzucha, co wspomaga procesy trawienne. 

            Śmiech jako element rozwoju społecznego.

            Śmiech jest ważnym elementem budowania relacji. Dzieci, które często się śmieją w towarzystwie rówieśników, są bardziej skłonne do nawiązywania i utrzymywania przyjaźni. Wspólne śmiechy tworzą poczucie przynależności i akceptacji w grupie. Pomaga to dzieciom rozwijać umiejętności społeczne i komunikacyjne. Uczą się interpretować emocje innych i odpowiednio reagować na sytuacje społeczne, co jest kluczowe dla ich przyszłego funkcjonowania w społeczeństwie. Śmiech sprzyja także kreatywności i spontaniczności. Dzieci, które czują się swobodnie i potrafi ą się śmiać, są bardziej otwarte na nowe pomysły i rozwiązania. Śmiech pobudza wyobraźnię i zachęca do twórczego myślenia. Przedszkolaki, które mają możliwość śmiania się i bawienia w radosnej atmosferze, są bardziej skłonne do eksploracji i uczenia się nowych rzeczy, co wspiera ich rozwój intelektualny i emocjonalny. Dzieci, które często się śmieją, zazwyczaj mają większe poczucie własnej wartości. Śmiech wzmacnia ich pewność siebie i pomaga w budowaniu pozytywnego obrazu siebie. Jest to szczególnie ważne w kontekście interakcji społecznych, gdzie pewność siebie odgrywa kluczową rolę w nawiązywaniu kontaktów i budowaniu relacji. Śmiech, będący naturalnym wyrazem radości, pomaga dzieciom lepiej sobie radzić w sytuacjach stresowych, co jest istotne zarówno w przedszkolu, jak i w późniejszym życiu. 

            Czy warto zmuszać do śmiechu?

            Pytanie, czy warto zmuszać siebie lub kogoś do śmiechu, jest ważne z psychologicznego punktu widzenia. Oczywiście, spontaniczny śmiech jest najbardziej korzystny i naturalny. Jednakże nawet wymuszony śmiech może przynieść pozytywne efekty. Hunter „Patch” Adams, lekarz znany z wprowadzenia humoru i śmiechu do medycyny, przeprowadził badania nad wpływem wymuszonego śmiechu. Jego prace wskazują, że śmiech, bez względu na to, czy jest wymuszony, czy spontaniczny, prowadzi do fizjologicznych zmian w organizmie, takich jak obniżenie ciśnienia krwi i zwiększenie odporności. Techniki takie jak joga śmiechu, które polegają na celowym wywoływaniu śmiechu, wykazują, że wymuszony śmiech może przerodzić się w autentyczny. Ćwiczenia te pomagają ludziom poczuć się lepiej i zredukować stres, co potwierdza korzyści wynikające z nawet niezupełnie naturalnego śmiechu. Niemniej ważne jest, aby nie zmuszać nikogo do śmiechu, gdy nie ma na to ochoty – zwłaszcza dzieci. Może to prowadzić do negatywnych konsekwencji emocjonalnych i psychologicznych. Dzieci, które są zmuszane do śmiechu, mogą czuć się niezrozumiane i nieszanowane, co może prowadzić do utraty zaufania do dorosłych. Śmiech powinien być spontanicznym i radosnym wyrazem emocji, a nie wymuszonym obowiązkiem. Kluczowe jest, aby stworzyć atmosferę, w której dzieci czują się swobodnie i bezpiecznie, mogąc śmiać się naturalnie, kiedy naprawdę tego chcą Warto też zauważyć, że śmiech jest silnie związany z emocjonalnym stanem dziecka. Zmuszanie do śmiechu, gdy dziecko przeżywa trudne emocje, może prowadzić do tłumienia prawdziwych uczuć i utrudniać proces zdrowego przetwarzania emocji. Ważne jest, aby dorośli byli wrażliwi na nastroje dzieci i wspierali je w wyrażaniu swoich uczuć w sposób autentyczny. Śmiech ma być naturalnym sposobem na poprawę nastroju, a nie obciążaJącym emocjonalnie obowiązkiem.

            Jak dorosły może wspierać śmiech u dzieci?

            Dorośli mogą tworzyć środowisko sprzyjające śmiechowi poprzez wprowadzanie zabawnych elementów do codziennych czynności. To może obejmować śmieszne historie, zabawy słowne, gry ruchowe czy proste wygłupy. Własny przykład jest również niezwykle ważny. Dzieci uczą się przez naśladowanie. Widząc dorosłych, którzy śmieją się i cieszą życiem, będą bardziej skłonne do naśladowania tego zachowania. Dorośli powinni więc nie bać się śmiać przy dzieciach i wchodzić z nimi w interakcje pełne humoru. Angażowanie się w zabawy, które sprawiają radość, jest kluczowe. Nauczyciele i rodzice powinni uczestniczyć w grach i aktywnościach, które rozśmieszają dzieci, i tworzyć wspólne, radosne chwile. Ważne jest także, aby być otwartym na humor dziecięcy. Humor dziecięcy często różni się od humoru dorosłych, dlatego istotne jest, aby dorośli byli otwarci na żarty i sytuacje, które bawią dzieci. Śmiech z dziecięcych żartów buduje pewność siebie najmłodszych i pokazuje, że ich sposób postrzegania świata jest akceptowany. Ponadto dorośli mogą wprowadzać do codziennego życia elementy humorystyczne, które będą zachęcać dzieci do śmiechu. Może to być np. czytanie śmiesznych książek, oglądanie zabawnych fi lmów czy wspólne śpiewanie wesołych piosenek. Ważne jest, aby dorośli byli aktywnymi uczestnikami tych działań i dzielili się śmiechem z dziećmi, co wzmacnia więzi i tworzy pozytywne wspomnienia.

            Psychologiczna wartość śmiechu i radości.

            Śmiech i radość mają fundamentalne znaczenie dla zdrowia psychicznego i emocjonalnego dzieci. Pomagają w redukcji trudniejszych emocji, takich jak smutek, lęk czy złość. W momentach stresu śmiech działa jako naturalny mechanizm obronny, który pomaga dzieciom przetrwać trudne chwile.  Śmiech pozwala również dzieciom lepiej adaptować się do zmian i nowych sytuacji. Maluchy, które potrafi ą znaleźć radość w różnych okolicznościach, są bardziej odporne na stres. Regularny śmiech sprzyja rozwijaniu pozytywnego podejścia do życia. Przedszkolaki, które często się śmieją, są bardziej optymistyczne i mają bardziej pozytywne podejście do napotykanych wyzwań. 

            Śmiech to niezwykle potężne narzędzie wspierające rozwój i zdrowie dzieci. Zarówno nauczyciele przedszkolni, jak i rodzice powinni dążyć do tworzenia atmosfery pełnej radości i humoru, aby wspierać zdrowy rozwój emocjonalny, fizyczny i społeczny dzieci. Śmiech to zdrowie – i to nie tylko jako powiedzenie, ale jako potwierdzony naukowo fakt, który należy wziąć sobie do serca. Warto więc śmiać się często i zarażać innych swoim uśmiechem, aby wspólnie budować szczęśliwsze i zdrowsze społeczeństwo. Jak śmiech wpływa na rozwój emocjonalny dziecka Dzieci, które często się śmieją, są bardziej otwarte i mniej skłonne do izolacji. Śmiech jest również formą komunikacji, która pomaga najmłodszym wyrażać swoje emocje w sposób bezpieczny i akceptowalny.  Dzieci uczą się poprzez obserwację i naśladowanie dorosłych. Kiedy widzą, że dorośli się śmieją i cieszą życiem, dostrzegają, że jest to pozytywne zachowanie. Śmiech staje się dla nich naturalnym sposobem radzenia sobie z trudnymi emocjami i sytuacjami. Osoby, które potrafi ą się śmiać z siebie i z otaczającego świata, są bardziej odporne na stres i lepiej znoszą przeciwności losu. Śmiech w kontekście relacji rodzinnych Śmiech jest również ważnym elementem budowania relacji rodzinnych. Wspólne chwile śmiechu zbliżają rodziny i pomagają w tworzeniu silnych więzi emocjonalnych. Rodziny, które często się śmieją, są zazwyczaj bardziej zjednoczone i lepiej sobie radzą z trudnościami. Śmiech pomaga w rozładowaniu napięć i stresów, co jest szczególnie ważne w dzisiejszym zabieganym świecie. Podsumowanie Śmiech pomaga w redukcji stresu, poprawie nastroju, wzmocnieniu układu odpornościowego, tworzeniu więzi społecznych, rozwoju kreatywności i spontaniczności, a także w budowaniu poczucia własnej wartości i pewności siebie. Zarówno nauczyciele przedszkolni, jak i rodzice mogą wspierać śmiech dzieci poprzez tworzenie radosnej atmosfery, angażowanie się w zabawy i aktywności, które wywołują śmiech, oraz dawanie dobrego przykładu.

            Bibliografia: Adams P. & Mylander M., Gesundheit! Bringing Good Health to You, the Medical System, and Society through Physician Service, Complementary Therapies, Humor, and Joy. Healing Arts Press, 1998. Berk L.S., Tan S.A., Fry W.F., Napier B.J., Lee J.W., Hubbard R.W., Lewis J.E. & Eby W.C., Neuroendocrine and stress hormone changes during mirthful laughter. The American Journal of the Medical Sciences, 298(6)/1989, s. 390–396. 

            Anna Jankowska– pedagog, autorka książek dla dzieci i rodziców. Prowadzi blog o mądrych książkach dla dzieci AktywneCzytanie.pl oraz nagrywa podcast „Nie Tylko Dla Mam”, w którym opowiada o sprawach wychowawczych i pedagogicznych.

          • ADHD w świetle nowych badań. Objawy, przyczyny, diagnostyka.

          • Wywiad z mgr Katarzyną Gugułą, psychologiem klinicznym dzieci i młodzieży.

            ADHD – fakt czy mit?

            Objawy charakterystyczne dla zespołu nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi.

            AW: Nadpobudliwość u dzieci, widoczna często już w pierwszych miesiącach życia, stała się na przestrzeni ostatnich lat zjawiskiem coraz bardziej powszechnym. Stwierdzenie: Ono ma ADHD pada coraz częściej z ust rodziców i nauczycieli, zwykle w odniesieniu do dzieci, które swym funkcjonowaniem przysparzają kłopotów wychowawczych. Można się też spotkać z powątpiewaniem (i to nie tylko ze strony osób z tzw. starszego pokolenia), czy ADHD nie jest w istocie po prostu „brakiem dobrego wychowania”. Rodzi się więc pytanie, gdzie kończy się tzw. złe wychowanie, a zaczyna prawdziwy problem rozwojowy, określany w nomenklaturze medycznej zespołem ADHD. Jak odróżnić swoiste dla wieku dziecięcego ruchliwość, aktywność i żywiołowość od klinicznego syndromu zaburzeń neurorozwojowych? To prowadzi dalej do pytania o zespół objawów charakterystycznych dla ADHD. Jakie cechy funkcjonowania dziecka możliwe do zaobserwowania przez nauczycieli i rodziców stanowią sygnał alarmowy, wskazujący na potrzebę zasięgnięcia specjalistycznej pomocy?

            KG: Tak, ADHD istnieje jako jednostka chorobowa, jest opisem funkcjonowania odbiegającego od normy. Może być uwarunkowane w sposób złożony: biologiczny i wtórnie środowiskowy. W jego przypadku istnieją również silne mechanizmy adaptacyjne, czyli mechanizmy przystosowawcze, z tym że nie jest to adaptacja do tzw. normy funkcjonalnej i środowiska zewnętrznego, lecz do nieprawidłowego funkcjonowania ośrodkowego układu nerwowego dziecka czy młodego człowieka. To „nienormatywne” przystosowanie uwidacznia się m.in. właśnie w postaci określonych trudności w zachowaniu (składających się na zespół objawów ADHD). W ostatnich latach zauważa się wzrost rozpoznawania różnego rodzaju zaburzeń neurorozwojowych u dzieci. Będę posługiwać się tym określeniem, starając się zwrócić uwagę na ciągły, rozwojowy charakter zaburzeń, do których zalicza się zespoły nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD). Obecnie mamy bowiem do dyspozycji wiele różnorodnych metod i specjalistycznych narzędzi diagnostycznych, które pozwalają na zróżnicowanie wcześniej nieidentyfikowanych defi cytów funkcjonowania poznawczego lub zmysłowego dzieci. Przyrost wiedzy wymusza refleksję, zadawanie nowych pytań i różnicowanie jednostek chorobowych lub zaburzeń, czasem zmianę kryteriów diagnostycznych, ich rekwalifi kację. Takich zmian doświadczamy aktualnie, próbując wprowadzić w przestrzeń medyczną nową klasyfi kację chorób ICD 112. Rodzi to spore zamieszanie, ponieważ stara, nadal aktualna Międzynarodowa Statystyczna Klasyfi kacja Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-103 w pewnych obszarach nie uwzględnia nowych odkryć naukowych. A zauważamy przecież, że postęp nieustannie przyspiesza, więc to, czego na co dzień intensywnie doświadczamy, to ciągła zmiana. Takie są też cechy dzieci z ADHD lub ADD. W związku z tym, opisując objawy  charakterystyczne dla tego zaburzenia, odwołam się do najaktualniejszej wersji Klasyfi kacji Chorób i Zaburzeń Psychicznych (ICD 11). Rozpoznanie ADHD odnosi się do występowania u dziecka zaburzeń uwagi, nadpobudliwości i impulsywności. Powodują one trudności w zachowaniu i funkcjonowaniu, które wykraczają poza granice oczekiwane dla wieku lub poziomu rozwoju intelektualnego dziecka. Objawy różnią się zależnie od wieku (zmieniają się w czasie) i występują w różnym nasileniu. Zauważa się je w rozmaitych środowiskach funkcjonowania człowieka: domowym, przedszkolnym, szkolnym, zawodowym. Objawy nadpobudliwości i deficyty uwagi powinny występować przed 12 rokiem życia, ujawniać się w wielu różnych sytuacjach i warunkach, choć mogą się różnić w zależności od struktury i wymagań otoczenia. Trudności nie wpisują się w inne zaburzenia psychiczne i nie są wynikiem oddziaływania substancji toksycznych lub leków. Objawy nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi zwykle uwidaczniają się we wczesnym lub średnim dzieciństwie. W wielu przypadkach dominują już w okresie przedszkolnym, ale zmniejszają się z wiekiem i są już mniej widoczne poza okresem dojrzewania (u osób dorosłych mogą być odczuwane już „tylko” jako np. fizyczny niepokój). Przez zaburzenia uwagi rozumie się trudności z utrzymaniem uwagi na zadaniu, które nie zapewnia wysokiego poziomu stymulacji lub nagrody, albo wymaga trwałego wysiłku umysłowego; brak dbałości o szczegóły; błędy z nieuwagi w wykonywanych zadaniach; niekończenie zadań; podatność na bodźce rozpraszające; gonitwę myśli niezwiązanych z aktualnie wykonywanym zadaniem. Dziecko często wydaje się nie słuchać, kiedy się do niego mówi, jakby śniło na jawie; gubi rzeczy; łatwo zapomina; ma trudności z zapamiętywaniem przyszłych lub codziennych zadań lub działań; ma problemy z planowaniem, zarządzaniem i organizowaniem pracy szkolnej czy zabawy. Nadruchliwość i impulsywność to druga grupa (klaster) objawów, które są trwałe, poważne i bezpośrednio negatywnie wpływają na funkcjonowanie dziecka lub młodego człowieka w środowisku edukacyjnym i społecznym, zwłaszcza w sytuacjach, które wymagają samokontroli zachowania. Dla osób z ADHD charakterystyczna jest np. trudność w usiedzeniu na miejscu bez wiercenia się (w przypadku młodszych dzieci) lub uczucie niepokoju fizycznego (w przypadku starszych), poczucie dyskomfortu związanego z ciszą lub siedzeniem w pozycji nieruchomej; dzieci lub młode osoby zazwyczaj zachowują się hałaśliwie, mówią za dużo, zbyt głośno; często odwracają uwagę w rozmowie; przerywają, ingerują w rozmowy lub zabawy innych, komentują; przejawiają tendencję do natychmiastowego działania; reagują na bodźce bez zastanowienia, nie rozważają ryzyka oraz konsekwencji – są lekkomyślne i impulsywne (np. angażują się w zachowania z możliwością wystąpienia obrażeń fizycznych). W grupie zaburzeń ADHD objawy nieuwagi, nadruchliwości i impulsywności mogą występować z różnym nasileniem. Wyróżnia się ADHD podtyp z przewagą nieuwagi, ADHD podtyp z przewagą nadruchliwości i impulsywności oraz postać mieszaną ADHD. Może także wystąpić wyłącznie nieuwaga bez nadpobudliwości i impulsywności. Wówczas klasyfikuje się zaburzenie jako ADD – zaburzenia uwagi. Ostry, nagły początek nadpobudliwości u dzieci lub młodzieży w wieku szkolnym wskazuje na inne zaburzenia psychiczne. Objawy nieuwagi i nadpobudliwości mogą także wystąpić jako reakcja adaptacyjna, np. w odpowiedzi na przeżycie nagłego zagrażającego zdarzenia (traumy) lub żałoby czy też w konfliktowych sytuacjach rodzinnych. W takich wypadkach rozpoznanie ADHD nie jest uzasadnione.

            ADHD – rozpoznanie, diagnostyka

            AW: Skoro znamy już objawy ADHD, warto przyjrzeć się bliżej procesowi diagnozy klinicznej i różnicowej. Zatem kiedy podejrzewamy, że trudności dziecka nie są kaprysem, wymysłem, wynikiem zaniedbania lub braku wychowawczej konsekwencji, ale mogą być problemem de facto zdrowotnym – co powinniśmy robić, gdzie udać się po pomoc?

            KG: W ostatnim czasie obserwuje się wzrost występowania i rozpoznawania różnorodnych nieprawidłowości rozwojowych u dzieci. Wśród nich są głównie zaburzenia neurorozwojowe, których objawy mogą na początkowym etapie mieć charakter niespecyfi czny, co znaczy, że nie są charakterystyczne tylko dla wybranego zaburzenia, ale występują w różnych problemach zdrowotnych. Mam tu na myśli np. opóźnienie w nabywaniu i rozwijaniu mowy i umiejętności językowych, problemy w rozwoju ruchowym, trudności w rozwoju zabawy czy nawiązywaniu relacji z rówieśnikami. Z tego też powodu stosuje się obserwację dzieci rozłożoną w czasie i prowadzoną w rozmaitych środowiskach, przez różne osoby opiekujące się dzieckiem. To pozwala na pełną identyfikację, dostrzeżenie zarówno problematycznych zachowań, opóźnień rozwojowych, jak i posiadanych kompetencji, potencjału dziecka. Tak prowadzony proces diagnostyczny umożliwia precyzyjne i trafne rozpoznanie. Zdarza się, że dzieci już w pierwszych latach życia prezentują wszystkie objawy, jednak częściej zauważa się, że wraz z wiekiem rozwijają się również nowe symptomy, często bardziej specyfi czne. Im młodsze dziecko, tym przejawy występujących u niego nieprawidłowości rozwojowych mogą być mniej sprecyzowane. Warto pamiętać, że diagnoza ADHD jest diagnozą zespołową. Rozpoznanie stawia lekarz neurolog lub psychiatra, uwzględniając diagnozę wielospecjalistyczną, w którą zaangażowani są psycholodzy, pedagodzy, czasami także inni specjaliści, rodzice, opiekunowie, wychowawcy dziecka oraz lekarz rodzinny lub pediatra. Dlaczego to lekarz powinien stawiać rozpoznanie? Otóż ma on wiedzę medyczną, biologiczną, uwzględnia i interpretuje wyniki badań laboratoryjnych (np. ocenia gospodarkę hormonalną), identyfikuje wadliwość poszczególnych układów. Dalej, odnosi je do wyników diagnozy wielospecjalistycznej. W ten sposób może spojrzeć na dziecko całościowo i w sposób rzetelny oraz trafny ustalić charakter problemów zdrowotnych i trudności w funkcjonowaniu. Dzięki diagnozie prowadzonej przez wielospecjalistyczny zespół ryzyko popełnienia błędów diagnostycznych jest mniejsze. Jeśli chodzi o diagnozę różnicową w zespole ADHD, niezmiernie istotne jest badanie słuchu oraz poziomu rozwoju umysłowego dziecka (testy inteligencji). Dzieci w wieku od 6 roku życia badane są przez psychologów także za pomocą standaryzowanej metody – kwestionariusza objawowego Conners służącego do oceny występowania objawów ADHD. Składają się na niego arkusze przeznaczone osobno dla rodziców i nauczycieli oraz dla uczniów z dobrze rozwiniętą techniką czytania. Często obserwujemy nadpobudliwość u dzieci, które w ostateczności otrzymują rozpoznanie zaburzeń ze spektrum autyzmu (ASD). U dzieci z tzw. spektrum z zaburzeniem podstawowym (autyzm) współwystępować mogą zaburzenia rozwoju mowy, komunikacji, zabawy, defi cyty kompetencji emocjonalno-społecznych. Podstawą dobrze prowadzonej i efektywnej terapii jest trafna diagnoza i należy o tym pamiętać, obserwując u dziecka niepokojące i trudne zachowania – czy to w przedszkolu, w szkole, czy w domu.

            ADHD – leczenie i wspomaganie

            AW: Mamy już diagnozę. Niestety pada rozpoznanie: Tak, to ADHD. Co teraz? Jak leczyć? Jak wspomagać dziecko i rodzinę?

            KG: Dzięki dobrze poprowadzonej diagnozie i rozpoznaniu wszystkich obszarów rozwoju i funkcjonowania dziecka można skutecznie zaplanować oddziaływania terapeutyczne. Zależnie od poziomu rozwoju umysłowego dziecka stosuje się różne techniki pracy i metody terapii.  Terapia behawioralna najczęściej jest wykorzystywana w przypadku dzieci o słabszych możliwościach poznawczych. Opiera się ona na kształtowaniu konstruktywnych wzorców reagowania poprzez system stałych wzmocnień pozytywnych (tzw. nagrody), z odwołaniem także do konsekwentnie stosowanych wzmocnień negatywnych (tzw. konsekwencje, dawniej: kary). Ważna jest systematyczność pracy terapeutycznej i spójność działań w obu środowiskach funkcjonowania dziecka, tj. przedszkolnym/ szkolnym i domowym – czyli dobra współpraca pomiędzy rodzicami i nauczycielami, w porozumieniu z terapeutą dziecka.  Trening umiejętności społecznych (TUS) jest przewidziany dla dzieci/nastolatków, które mają problemy z funkcjonowaniem w grupie, np. łamią przyjęte zasady zachowania. TUS powinien mieć formę grupową.  Terapia rodzinna jest szczególnie ważna w pracy z dziećmi/nastolatkami, u których największy problem stanowi jakość relacji z osobami znaczącymi (zwykle rodzice). W ramach tej terapii identyfi kowane są różne stresory środowiskowe, a celem jest ich niwelowanie. Podstawą skutecznej terapii jest współpraca wielu specjalistów: lekarza neurologa, psychiatry, nauczycieli i psychologów oraz pedagogów pracujących z dzieckiem indywidualnie. Współpraca z lekarzem jest bardzo ważna, gdyż niestety czasem niezbędne jest wprowadzenie farmakoterapii. Trudności w zachowaniu i rozwoju jako zaburzenia współwystępujące

            AW: Być może w innej sytuacji w efekcie prowadzonego procesu diagnostycznego ADHD nie zostało potwierdzone. Jakie mogą być inne najczęstsze przyczyny obserwowanych u dziecka trudności? Co może powodować, że funkcjonowanie dziecka ulega rozregulowaniu w taki sposób, iż przypomina trudności charakterystyczne dla dzieci z rozpoznaniem ADHD?

            KG: Zbyt szybka i pochopna diagnoza ADHD, oparta wyłącznie na obserwacji, może prowadzić do błędnego rozpoznania i utrudnić, mam na myśli odwlec w czasie, szansę na udzielenie dziecku skutecznej pomocy. Naraża również dziecko na tzw. traumatyzację, ze względu na brak zrozumienia jego potrzeb i barier rozwojowych. Podam przykład: zdarza się, że nadmierna ruchliwość, niepokój, impulsywność, zaburzenia uwagi obserwowane są u dzieci z różnymi zaburzeniami zdrowia i rozwoju, np. z niedosłuchem, ze spektrum autyzmu, z zaburzeniami integracji sensorycznej, z afazją. Bardzo niespokojne są też dzieci, które przeżywają różnego rodzaju stresy życiowe, traumy, uczestniczą w konfliktach w środowisku rodzinnym. Bywa, że niekorzystne zachowania trudne są odpowiedzią dziecka na problemy rodzinne oraz problemy relacyjne. ADHD a inne trudności w zachowaniu i rozwoju – czynniki ryzyka

            AW: Kolejna ważna kwestia, nad którą warto się zatrzymać w ramach podejmowanych przez nas rozważań, to pozamedyczne przyczyny problemów z zachowaniem i koncentracją uwagi u dzieci. Mam na myśli przyczyny tzw. środowiskowe, czyli takie, które są zależne od np. czynników cywilizacyjnych.

            KG: Przypomnijmy – ADHD jest zaburzeniem neurozwojowym, a zatem zależnym od czynników biologicznych. Należy pamiętać, że czynniki środowiskowe lub sytuacyjne mogą jedynie nasilać występujące objawy. Tym samym jednak mają na nie pośredni wpływ. Dzieci tzw. zaniedbane wychowawczo, pozostawione same sobie, mające swobodny dostęp do urządzeń cyfrowych i internetu, korzystające przez wiele godzin w ciągu każdego dnia ze środków multimedialnych, w tym intensywnie bodźcujących bajek, poszukują podobnych wrażeń w otoczeniu, zatem nie interesuje ich spokojne, statyczne środowisko lub aktywności. Takie dzieci, tzw. przestymulowane zachowują się podobnie jak dzieci z ADHD. W ich przypadku konieczne jest przede wszystkim znaczne ograniczenie lub nawet wyeliminowanie korzystania z urządzeń multimedialnych. To ma zdecydowanie korzystny wpływ na dzieci, powoduje zmniejszenie objawów nadpobudliwości, wyraźnie je uspokaja. Rodzice takich dzieci często potwierdzają, że zachowanie ich pociech po tzw. odcięciu od telefonu czy tabletu znacznie wpłynęło na poprawę ich codziennego funkcjonowania. Zanieczyszczenie środowiska, którego negatywny wpływ na zdrowie człowieka jest już w wielu aspektach zbadany, może również działać nadmiernie pobudzająco, a więc toksycznie dla układu nerwowego. O bezpośrednich korelacjach pomiędzy zanieczyszczeniem powietrza a zaburzeniami funkcjonowania układu nerwowego będzie można więcej powiedzieć po publikacjach wyników badań NeuroSmogowych.

            ADHD a trudności wychowawcze – porady dla nauczycieli i rodziców

            AW: Jak natomiast przedstawia się sytuacja w przypadku środowiskowych czynników ryzyka wywodzących się z najbliższego otoczenia dziecka, czyli środowiska rodzinnego? Czy dziecięca nadpobudliwość i problemy z koncentracją uwagi mogą się wiązać bezpośrednio ze strategiami wychowawczymi? O czym rodzice i opiekunowie powinni pamiętać, jeśli chcą uchronić dziecko przed zaburzeniami zachowania i uniknąć problemów wychowawczych?

            KG: Zawsze warto pracować z rodziną w zakresie wychowawczych oddziaływań. W przypadku dzieci z ADHD psychoedukacja środowiska wychowawczego jest niezbędna, ponieważ pomaga zrozumieć dziecko, oddziaływać konsekwentne i skutecznie. Rodzice spokojni, dający dziecku poczucie bezpieczeństwa, stawiający mu adekwatne, odpowiednie do możliwości wymagania, rozumiejący dziecko, realnie patrzący na problemy dziecka, niebojący się przyjąć diagnozy potrafią zrobić wiele, aby polepszyć poziom funkcjonowania dziecka. Zatem rodzice i opiekunowie powinni pamiętać o tym, aby pozostać otwartymi na współpracę ze specjalistami i terapeutami. Aby w wypracowanych wspólnie działaniach wspierających dziecko postępować konsekwentnie i systematycznie, konieczne jest ustalenie rodzinnych zasad i reguł oraz odwoływanie się do nich. Równie ważne jest dbanie o dobrą atmosferę, klimat rodzinny, o sposób komunikowania się oraz wzajemne wzmacnianie pozytywne. Rodzice powinni się troszczyć o w miarę możliwości stały, regularny rytm dnia, higienę snu i higienę cyfrową w środowisku domowym. Istotna jest także odpowiednia organizacja najbliższego otoczenia, często konieczne jest uporządkowanie dziennej przestrzeni w domu oraz dziecięcego pokoju, pochowanie zabawek do pudełek, wprowadzenie stonowanych kolorów. Ważna jest też dbałość o odpowiednią dietę, aktywność fizyczną i kontakt z naturą. Świadomi rodzice troszczą się o własny stan emocjonalny oraz rozwijanie swoich kompetencji rodzicielskich. Często korzystają z warsztatów umiejętności wychowawczych (rodzicielskich), sięgają po literaturę, audycje tematyczne, niejednokrotnie inwestują nawet w indywidualną psychoterapię. Takie spójne, całościowe działanie ma znaczenie – jest warunkiem skutecznej pomocy dziecku z rozpoznaniem ADHD i jego rodzinie.

            Zamykając nasze rozważania w tematyce zaburzeń aktywności i uwagi u dzieci, zauważamy, że zasady i wskazówki dotyczące opiekowania się dzieckiem z ADHD opierają się na kilku kluczowych filarach i dotyczą każdego ze środowisk, w jakim dziecko funkcjonuje. Zatem ważne jest działanie systemowe, holistyczne, spójne, konsekwentne, systematyczne i regularne. W postawach opiekunów wobec dziecka – zachowanie spokoju, cierpliwości, zrozumienia i akceptacji, ale także stanowczości w respektowaniu wytyczonych reguł i granic.

            Bardzo dziękuję za rozmowę. 

            Agnieszka Wentrych – psycholog, ukończyła szkolenie z zakresu psychoterapii systemowo-psychodynamicznej oraz szkolenie dla terapeutów EEG Biofeedback I i II stopnia. Na co dzień pracuje w poradni psychologiczno-pedagogicznej z dziećmi, młodzieżą i ich rodzicami. Prowadzi diagnozę psychologiczną rozwoju psychoruchowego oraz diagnozę trudności szkolnych dzieci i młodzieży, zajęcia terapeutyczne i ogólnorozwojowe, konsultacje dla rodziców dot. rozwoju i wychowania dziecka. Współpracuje z miesięcznikiem BLIŻEJ PRZEDSZKOLA od 2010 roku. Zawodowo interesuje się zagadnieniami z zakresu psychosomatyki, profilaktyki i promocji zdrowia, rozwoju i wychowania małego dziecka oraz rozwoju osobistego.

            Katarzyna Guguła – psycholog kliniczny dzieci i młodzieży, psychoterapeutka, aktualnie pracuje w Specjalistycznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Skawinie, Poradni Zdrowia Psychicznego Dzieci i Młodzieży Specjalistycznego Szpitala Klinicznego im. Józefa Babińskiego w Krakowie. Absolwentka psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przez wiele lat pracowała w Ośrodku dla Osób z Autyzmem oraz w gimnazjum jako psycholog szkolny. W latach 2020–2022 brała udział w projekcie badawczym NeuroSmog (https://neurosmog.psychologia.uj.edu.pl), prowadząc badania dzieci zamieszkujących tereny o dużym zanieczyszczeniu powietrza. Grupę badawczą w tym projekcie stanowiły dzieci z rozpoznaniem ADHD

          • Czy warto zachęcać dzieci do fantazjowania?

          • Świat dziecka jest niezwykle kolorową, dynamiczną, pełną interesujących obiektów przestrzenią, która wymyka się sztywnym ramom schematycznego oglądu rzeczywistości przez dorosłych. Wypełniają go fantazja i fantazjowanie, które wspierają poznawczy oraz emocjonalny rozwój dzieci. Kiedy ten naturalny element dziecięcej rzeczywistości jest rozumiany, akceptowany i rozwijany, dziecko czuje się bezpieczne i kochane. Granica między rzeczywistością a fantazją w dziecięcym świecie jest płynna. Fantazja i fantazjowanie mają dobrą i złą stronę. Jeśli pomagają w rozumieniu własnych potrzeb i emocji, rozwijają kompetencje oraz wspierają kreatywność, wówczas stanowią dla dziecka dużą wartość. Jednak kiedy jest ich nadmiar, dziecku trudno odróżnić to, co realne, od wytworzonych przez siebie fantazji lub rezygnuje z innych aktywności, aby móc oddawać się fantazjowaniu, wtedy należy być uważnym. Nadmierne i zbyt intensywne fantazjowanie może stać się przyczyną pewnych trudności lub stanowić symptom określonych problemów. Kto lubi fantazjować? Fantazjujemy wszyscy, choć wielu dorosłych nie potrafi przyznać się do tego, ponieważ fantazja kojarzona bywa przeważnie z dziećmi oraz postrzeganymi jako ekscentryczni artystami, twórcami, odkrywcami. Zarówno osoby dorosłe, jak i te młodsze fantazjują przede wszystkim o tym, czego pragną albo co chciałyby przeżyć. Dobrze, jeśli fantazje motywują do stawiania sobie ambitnych celów, planowania oraz konstruktywnego działania, gorzej kiedy stają się przyczyną negatywnych doświadczeń, na przykład izolacji. Zamiast wstydzić się własnych fantazji, lepiej zbadać, jakie pragnienia i potrzeby kryją się za fantazjowaniem. Zamiast deprecjonować dziecięce fantazje, lepiej je poznać i zrozumieć. Dorośli fantazjują o wiele rzadziej niż dzieci, zakładając, że jest to czynność, której wykonywać w pewnym wieku już nie wypada. Dlatego nawet już dzieci w wieku przedszkolnym słyszą, że mają przestać zmyślać, fantazjować, wymyślać, marzyć, opowiadać koszałki-opałki. Zamiast tego niech zaczną twardo stąpać po ziemi, myśleć realistycznie oraz skończą wyobrażać sobie nie wiadomo co. To założenie, które dorosłym wydaje się jak najbardziej właściwe, odrywa dzieci od świata fantazji, ograniczając w nich kreatywność, spontaniczność i otwartość. Dyrektywny komunikat: Dorośnij wreszcie! wydaje się wielu rodzicom i innym znaczącym dla przedszkolaka osobom jak najbardziej właściwym oraz skutecznym środkiem sprowadzającym dzieci na ziemię. Brak zrozumienia okazywany przez osoby dorosłe dla naturalnej i zupełnie normalnej dziecięcej potrzeby fantazjowania bywa tak duży, że często zostaje wyrażony w formie kar i konsekwencji wymierzanych dziecku za jego fantazje. W efekcie przedszkolak zaczyna tracić zaufanie do siebie i innych, zastanawiając się, czy wszystko jest z nim w porządku. Z czasem może nabrać przekonania, że coś jest z nim nie tak, czegoś mu brakuje, jest nienormalny, ponieważ nie spełnia oczekiwań dorosłych.

            Czym są fantazja i fantazjowanie?

            Fantazjowanie to czynność odnosząca się do fantazji, która bywa różnie określana: jako odpływanie myślami od rzeczywistości, śnienie na jawie, bujanie w obłokach, wyłączenie się, stan zawieszenia. Zgodnie z leksykalną definicją słowa fantazjować to «wyobrażać sobie różne rzeczy» oraz «puszczać wodze fantazji, powodować się fantazją; marzyć, roić, zmyślać» . Choć fantazjowanie odnosi się do sfery wyimaginowanej, to może otwierać przestrzeń na nowe możliwości w realnej rzeczywistości. Aktywizowanie wyobraźni pozytywnymi fantazjami to budowanie potencjału umożliwiającego konstruktywne działania. Fantazje są obecne w naszym życiu od dzieciństwa, towarzysząc zabawom przedszkolaków, aktywnościom młodzieży, działaniom dorosłych, kreacji twórców ich artystycznych dzieł lub genialnym olśnieniom i ciężkiej pracy wynalazców, odkrywców, innowatorów w różnych dziedzinach nauki i praktyki. „Fantazje odgrywają istotną rolę we wszelkich typach ludzkiej aktywności, począwszy od najprostszej zabawy dziecięcej, aż po niezmiernie wysublimowane formy twórczości poetyckiej. Fantazje pojawiają się już w najwcześniejszym okresie życia, będąc zarówno wyrazem wszechogarniającego pragnienia, jak i obroną przeciw niemu. Popędy od samego początku znajdują wyraz w fantazjach” . Jeśli dziecko fantazjuje, a czynność ta nie pochłania większości jego czasu, wpływając negatywnie na inne aktywności, wówczas stanowi o jego prawidłowym rozwoju. Bujanie w obłokach jest naturalnym i typowym etapem w procesie dorastania przedszkolaka, nawet jeśli fantazja zaczyna przenikać do realnego świata. W efekcie fantazjowanie wpływa na rozwój dziecka w wielu obszarach, między innymi doskonali jego umiejętność myślenia. Dzieci mogą fantazjować na przykład o tym:

            • czego potrzebują, czego im brakuje;

            • co by było, gdyby…;

            • co zwróciło ich uwagę, zaangażowało je;

            • co je relaksuje, co poprawia im samopoczucie;

            • jak rozwiązywać problemy, radzić sobie z trudnościami;

            • jakby to było, gdyby były inną osobą lub postacią z bajki;

            • co nowego mogą wymyślić, stworzyć, odkryć, zbudować;

            • czego nie znają, o duchach, stworach, fantastycznych obiektach;

            • jaki jest ich wymyślony przyjaciel oraz czym się zajmuje;

            • co powiedziałyby zwierzęta, gdyby mówiły ludzkim językiem;

            • jak ożywają różne martwe przedmioty z ich otoczenia;

            • jak wyglądają fantastyczne światy i ich bohaterowie.

            Fantazjowanie inspiruje dziecko do eksplorowania otaczającego świata oraz pomaga mu tłumaczyć wszystko to, co jest dla niego nieznane, niezrozumiałe, tajemnicze lub trudne do wyjaśnienia. Wspiera również jego rozwój emocjonalny oraz kształtowanie relacji interpersonalnych. Rozwojowi różnych kompetencji także może sprzyjać wyobraźnia, na przykład przestrzenna. Umiejętności związane z postrzeganiem i rozumieniem otoczenia dzięki kształtom i wyobrażeniom przypisywane są do inteligencji przestrzennej, z kolei kreatywne rozwiązywanie problemów charakteryzuje typ inteligencji logiczno-matematycznej, należącej do ośmiu typów ujętych w koncepcji amerykańskiego psychologa Howarda Gardnera.

            Kiedy fantazjowanie staje się niebezpieczne?

            Psychologia dostrzega pozytywne oraz negatywne aspekty fantazjowania w rozwoju dziecka. Kreatywność to cenna kompetencja, która wspomaga szeroko rozumiany rozwój. Choć nie dla wszystkich osób stanowi ona wartość i jako bezproduktywne bujanie w obłokach jest przeciwstawiana tak zwanemu pragmatycznemu i realistycznemu podejściu do życia, inaczej nazywanemu twardym stąpaniem po ziemi, to nie zmienia faktu, iż stanowi siłę napędową zmian i postępu w wielu dziedzinach życia i nauki. Dlatego osoby dorosłe powinny wspierać wyobraźnię przedszkolaków z wielu względów. Dzieci, które fantazjują, mogą przejawiać między innymi następujące cechy:

            • są empatyczne, wesołe;

            • wykazują inicjatywę;

            • nie krytykują własnych pomysłów;

            • samodzielnie rozwiązują problemy;

            • stale zwiększają swój potencjał;

            • gromadzą doświadczenia życiowe;

            • zyskują dystans do napotykanych trudności;

            • odczuwają mniejszy stres, są zrelaksowane;

            • wierzą we własne siły i możliwości;

            • są proaktywne, operatywne i samodzielne;

            • myślą nieszablonowo, stawiają zaskakujące pytania;

            • są otwarte i ciekawe świata, odważnie go eksplorują;

            • tworzą historie, opowieści, wiersze, piosenki;

            • wymyślają nowe obiekty, przedmioty, maszyny, urządzenia;

            • ustalają nowe zasady, trendy, style, kanony i inne.

            W świetle koncepcji psychologicznych fantazjowanie może być odczytywane jako jeden z mechanizmów obronnych. Oznacza to, że nadmierne, zbyt wybujałe wyobrażenia wynikają z niespełnienia pewnych realnych potrzeb i oczekiwań, na przykład bezpieczeństwa, akceptacji, zrozumienia. Należy bacznie obserwować częstotliwość i intensywność fantazji, które uznać można za miarę doznawanych przez dziecko frustracji określonych potrzeb w realnym życiu. Dziecko, zamiast doświadczać codzienności, ucieka w świat fantazji, który ma niewiele wspólnego z szarą rzeczywistością, co następnie generuje inne trudności. Warto wspomnieć tutaj o myśleniu życzeniowym, które zastępuje konstruktywne działanie. Dziecko, zamiast rozwiązać problem, fantazjuje tylko o jego rozwiązaniu, nie podejmując żadnych aktywności w tym obszarze. Może mieć to miejsce między innymi w kontekście doświadczania przez młodego człowieka określonych stresorów. Przedszkolak wyobraża sobie, że dany stresor nagle i samoczynnie znika, a on czuje się bezpiecznie. Jednak nie podejmuje żadnych aktywności w tym kierunku poza fantazjowaniem. Dlatego bardzo ważne jest, aby dorośli rozmawiali z dziećmi na temat tego, że fantazje różnią się od rzeczywistości, rzeczy prawdziwe od zmyślonych, a prawda od kłamstwa.

            W jaki sposób wspierać fantazję?

            Dzieci posiadają naturalną potrzebę oraz zdolność do fantazjowania. Jednak zarówno nadmiar fantazji, jak i jej brak powinien zwrócić uwagę osób dorosłych oraz stanowić sygnał do uważnej obserwacji przedszkolaka. Trudno wskazać, w jaki sposób najlepiej rozwijać dziecięcą fantazję. Zawsze warto optymalnie dostosować metody do indywidualnych potrzeb oraz możliwości każdego dziecka. Tak jak nie ma dwóch takich samych przedszkolaków, tak też brakuje jednoznacznej odpowiedzi. Trening kreatywności obejmuje wiele obszarów oraz aktywności, dlatego trzeba odnaleźć formułę dopasowaną do konkretnego dziecka. Ważne, aby rozwijała jego zasoby i otwierała na nieszablonowe wyobrażenia, a nie ograniczała i przynosiła straty. Trzeba pozwolić dziecku, aby puściło wodze fantazji oraz wspierać je w zdobywaniu nowych kreatywnych i konstruktywnych doświadczeń. Autorytet w  dziedzinie kreatywnego myślenia, psycholog Edward de Bono, uważa, że: „(…) kreatywność jest umiejętnością, której każdy może się nauczyć, ćwiczyć ją i wykorzystywać. Jest umiejętnością w takim samym stopniu co jazda na nartach, gra w tenisa, gotowanie czy nauka matematyki. Każdy może zdobyć te umiejętności. Nie każdy jednak będzie w nich równie dobry. Niektórzy gotują lepiej niż inni, także lepiej niż inni grają w tenisa. Każdy jednak może się tego nauczyć i trenując, też starać się być lepszy”.

            Oto kilka wybranych prostych ćwiczeń oraz aktywności, które można zrealizować wspólnie z przedszkolakiem w każdej chwili oraz w każdym miejscu bez większego przygotowania:

            • poproś dziecko, aby nadało własny przebieg wybranym przez siebie wydarzeniom, sytuacjom, zachowaniom, których osobiście doświadczyło w ciągu dnia; w innej wersji przedszkolak może to zrobić również w odniesieniu do przeczytanej lub obejrzanej bajki, wysłuchanej piosenki, oglądanej ilustracji lub innego tekstu;

            • pozwól dziecku na wychodzenie poza ustalone schematy, rysowanie poza liniami, zjedzenie posiłku na własny sposób, zabawę wymyślonymi przez siebie zabawkami, samodzielne tworzenie zabawek, dopasowanie ubrań wedle własnego pomysłu, pokrojenie marchewki w plastry (zamiast w kostkę) lub inne aktywności;

            • zachęcaj dziecko, aby opowiadało historie, w których zwierzęta mówią ludzkim głosem, martwe przedmioty ożywają, ulubieni bohaterowie wychodzą z książek i zaczynają się bawić z dziećmi, wyobrażeni przyjaciele odwiedzają przedszkolaka i zapraszają go na wspólną wyprawę do krainy fantazji itp.;

            • stawiaj przed dzieckiem różnorodne proste i/lub trudne wyzwania dostosowane do jego potrzeb oraz możliwości, umożliwiając mu znalezienie niezwykłych rozwiązań, które mogą wymykać się pragmatycznym metodom sprawdzonym i stosowanym na co dzień przez dorosłych;

            • narysuj spontanicznie kilka kropek na kartce papieru lub poproś dziecko, aby zrobiło to samodzielnie; następnie zachęć przedszkolaka do połączenia ich w obrazek; to odpowiedni moment na pytanie, co dziecko widzi na stworzonym przez siebie rysunku oraz podzielenie się z nim własnymi spostrzeżeniami;

            • opowiedz o  jakimś fantastycznym przedmiocie, a dziecko niech go narysuje na podstawie twojego opisu; możecie zamienić się rolami – pokaż, że także potrafisz rysować, porozmawiajcie o tym, na ile wasze wyobrażenia na temat przedmiotu są zgodne z jego wizualizacją na papierze w formie rysunku;

            • pokazuj dziecku inspirujące obrazy wybitnych malarzy (na przykład Picasso, Dali, van Gogh); następnie stwórzcie kreatywną narrację na ich podstawie, opiszcie, co widzicie, wymyślcie własny tytuł, podpis lub opis do obrazu; potem zaproponuj dziecku samodzielne namalowanie własnego dzieła sztuki, zatytułowanie i opisanie go;

            • narysuj na kartce barwną plamę; następnie zmotywuj dziecko do dokończenia rysunku dowolną techniką plastyczną; niech plama stanie się inspiracją do stworzenia fantastycznej postaci, miejsca, wydarzenia lub innego obiektu, którego nie można spotkać w realnym świecie;

            • opracuj wspólnie z dzieckiem listę zwykłych i niezwykłych rzeczy, osób, miejsc, wydarzeń, czynności; lista może zawierać także zestawienie rzeczy, których dziecko nie lubi, oraz tych, o których snuje fantazje; to też dobry sposób na spisanie pragnień, potrzeb, marzeń, zarówno tych pożądanych, jak i tych nieakceptowanych.

            O ile fantazjowanie niesie ze sobą wiele profitów, to trzeba jednak uważać z jego praktykowaniem. Fantazje mogą stać się dla dziecka ucieczką od realnego życia, wpływając negatywnie na doświadczanie codziennej rzeczywistości, nawiązywanie i utrzymywanie relacji z rówieśnikami oraz bliskimi i znaczącymi osobami czy konstruktywne radzenie sobie z trudnościami, problemami i konfl iktami. Fantazjowanie, które zyska nieadaptacyjny charakter, może powodować negatywne konsekwencje, między innymi na poziomie regulacji emocjonalnej oraz samopoczucia. Zachęcając przedszkolaków do puszczania wodzy fantazji, zawsze warto kierować się zasadą złotego środka. Zastanawiając się nad wartością fantazji i fantazjowania w życiu dziecka, warto w tym miejscu przywołać znaną chyba wszystkim myśl Alberta Einsteina, zgodnie z którą otaczająca cały świat wyobraźnia ma większe znaczenie od mającej ograniczony charakter wiedzy. Choć przypisywana nobliście myśl może wydawać się paradoksalna, to jednak sama erudycja rozumiana jako wszechstronna faktografi czna wiedza książkowa nie zapewni dziecku życiowego czy edukacyjnego sukcesu, jeśli nie zostanie dopełniona kreacją, czyli zdolnością do aktywnego i twórczego postrzegania oraz przekształcania otaczającej rzeczywistości.

            BLIŻEJ PRZEDSZKOLA 9.264/2023

            Bibliografia: Gardner H., Inteligencje wielorakie, Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2005. Warchala M., Człowiek, istota fantazjująca, „Teksty Drugie” nr 3/2004. Warto przeczytać Biela A., Trening kreatywności, Wydawnictwo Edgard, Warszawa 2015. De Bono E., Umysł kreatywny. 62 ćwiczenia rozwijające intelekt, Wydawnictwo Studio EMKA, Warszawa 2011. Goldberg E., Kreatywność, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2018. Grandin T., Rozwiń swoją wyobraźnię. Myśl i twórz jak wynalazca, Wydawnictwo Insignis, Kraków 2018. Kochan R., Kreatywne dzieci. 21 przepisów na twórcze popołudnie, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2017. Minge N., Minge K., Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka?, Wydawnictwo Edgard, Warszawa 2011. Nęcka E., Trening twórczości, Wydawnictwo Smak Słowa, Sopot 2019. Sargun I., Brausem M., Dzieci i kreatywność, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2007. Stasica J., Rozwijamy kreatywność dziecka w okresie przedszkolnym i wczesnoszkolnym, Ofi cyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2021. Szmidt K.J., ABC kreatywności, Wydawnictwo Difi n, Warszawa 2010. Szmidt K.J., Trening kreatywności. Podręcznik dla pedagogów, psychologów i trenerów grupowych, Wydawnictwo Helion, Gliwice 2013. Szmidt K.J., Sesje twórczej pomysłowości dla pedagogów, psychologów i trenerów grupowych, Wydawnictwo Helion, Gliwice 2016.

            AUTORKA TEKSTU: Małgorzata Pruś – pedagożka, terapeutka pedagogiczna, trenerka umiejętności społecznych,  lolożka polska (Uniwersytet Jagielloński), absolwentka studiów podyplomowych z mediacji i negocjacji na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Rzeszowskiego, autorka artykułów z zakresu edukacji i pedagogiki, dobrych praktyk dla Ośrodka Rozwoju Edukacji (ORE) oraz pakietów dydaktycznych na Zintegrowanej Platformie Edukacyjnej (ZPE). Posiada duże doświadczenie w prowadzeniu zajęć dla dzieci w wieku szkolnym oraz szkoleń dla kadr oświatowych.

          • Mamo, tato - powiedz w końcu "NIE"

          • Czyli parę słów o stawianiu granic...

            Wyobraźmy sobie ogród bez ogrodzenia, z którego każdy może skorzystać tak jak chce i kiedy chce. Niełatwo być takim ogrodem, gdyż nie każdy kto odwiedzi ten ogród może okazać się miłośnikiem przyrody. Chronimy nasze ogrody. Ogrodzenia i żywopłoty wyznaczają obszar, który jest nasz – ten, za który odpowiadamy – przestrzeń naszych decyzji, wpływów, wolności i niezależności. Informują one gości, że tu obowiązują nasze zasady, a korzystanie z tej przestrzeni jako wspólnej wymaga uzgodnienia z nami, na jakich odbędzie się to zasadach.

            Granice nie są wartością samą w sobie. Mają sens w odniesieniu do zasobów, które ochraniają. Zasoby emocjonalne naszej rodziny opierają się na wzajemnej miłości. Głównym zadaniem rodziców jest zaspokajanie dziecięcych potrzeb bliskości, miłości, dbanie o ich bezpieczeństwo, zdrowie, odżywianie, rozwój, sen. Tutaj rodzi się pytanie: jaka jest różnica pomiędzy zachcianką, a potrzebą? Dzieci na początku nie widzą różnicy pomiędzy tym, na co w danej chwili mają ochotę, a tym, czego naprawdę potrzebują – tym bardziej rodzice muszą być świadomi tej różnicy. Dzieciom na początku wydaje się, że udany dzień to taki, w którym można robić to, na co ma się ochotę. Dorośli
            z doświadczenia wiedzą, że szczęśliwe życie wiąże się z umiejętnością stawiania sobie celów i ich realizacją. Niesie to za sobą konieczność robienia czegoś, na co nie zawsze mamy ochotę lub czegoś, co bywa trudne lub frustrujące. Dzieci potrzebują rodziców, od których stopniowo nauczą się różnicy pomiędzy chwilową zachcianką, a rzeczywistą potrzebą – rodziców, którzy wskażą, której z nich w danej sytuacji należy dać pierwszeństwo. Jeśli rodzice zawsze faworyzują dziecięce życzenia, wówczas przenoszą na dzieci odpowiedzialność za dobro rodziny, a to zbyt wielki ciężar na ramionach dziecka. Jeśli trwa to zbyt długo, dzieci nie rozwiną w sobie empatii i zdolności współżycia z innymi. Odbije się to negatywnie na relacjach z rodzicami i rodzeństwem, a w dorosłym życiu na umiejętności tworzenia bliskich, satysfakcjonujących związków. Jednocześnie możemy być spokojni, że nie rozpieścimy naszych dzieci dając im
            w nadmiarze to, czego naprawdę potrzebują: bezwarunkowej miłości i poczucia bezpieczeństwa. Rozpieszczone dzieci to te, które nie akceptują słowa „nie”, domagają się tego, aby ich życzenia były natychmiast spełniane (zachowują się roszczeniowo). Tak rozwijają się dzieci, które dostają za dużo tego, co niepotrzebne. Oczywiście mamy prawo sprawiać naszym dzieciom przyjemność. Nie będzie miało złych konsekwencji dawanie im tego, na co mają ochotę, jeśli rodzice nie próbują w ten sposób unikać konfliktów (nie ustępują wyłącznie „dla świętego spokoju”) lub by zasłużyć na przychylność dziecka, a przede wszystkim nie zaspokajają życzeń dzieci kosztem własnych potrzeb i granic.

            Dzieci potrzebują granic, aby czuć się bezpiecznie. Granice pozwalają im doświadczyć porządku świata, który wypływa z różnych wartości. Rodzic ceniący prawdę postawi granicę kłamstwu. Ktoś, dla kogo priorytetem jest miłość i szacunek w rodzinie, nie zgodzi się na przemoc. Obserwując wybory dorosłych, dzieci uczą się wartości,
            a doświadczając granic przyswajają porządek świata, uczą się hierarchii celów i zyskują poczucie bezpieczeństwa.

            Ross Campbell posługuje się przykładem ochroniarza w dużym budynku. Człowiek ten zerka na monitory
            i o pełnych godzinach obchodzi budynek naciskając klamkę każdego pomieszczenia. Próbuje otworzyć kolejne drzwi po to, by z ulgą stwierdzić, że są zamknięte. Zamknięte czyli, że budynek jest bezpieczny, że wszystko pod kontrolą
            i nie ma nikogo niepowołanego. Tak jak ten ochroniarz z wielkiego budynku, dzieci chcą się upewnić, że ich świat pozostał na swoim miejscu, że nie muszą decydować o sprawach dorosłych. Burzą się domagając, żeby wszystko im było wolno, aby z ulgą stwierdzić, że kluczowe decyzje podejmują rodzice, a zakres odpowiedzialności i decyzyjności dzieci jest dostosowany do ich wieku, dojrzałości emocjonalnej i kompetencji społecznych.

            Sprawdzanie granic jest rozwojowe. Młody człowiek eksperymentuje na co ma wpływ, a co go przerasta lub mu nie służy, co spotyka się z dezaprobatą dalszego lub bliższego otoczenia, a co przyniesie mu akceptację ze strony innych. Już dziecko od osiemnastego miesiąca życia targane przez własne dążenia i potrzeby próbuje odkryć świat wartości. Najbliżej ma świat wartości swoich rodziców. Szuka odpowiedzi na pytania „co pochwalają, a co potępiają rodzice?”, „w co się angażują, a z czego rezygnują?”, „co deklarują, a czym naprawdę żyją?” i potrzebuje czasu, aby się w tym świecie rozeznać. Wówczas przydaje mu się informacja zwrotna, która będzie odnosiła się do indywidualnych granic i wartości dorosłych. Ważne jest, aby niezmiennie i wciąż na nowo mówić „nie” w odniesieniu do tych samych sytuacji. Tak samo istotne jest konsekwentne mówienie „tak” – zielone światło dla wartości, które cenimy. Często wielokrotnie trzeba będzie powtórzyć np. „chcę najpierw dokończyć rozmowę z mamą, a potem porozmawiam z tobą”. Te wypowiedzi wnoszą nasze TAK na dokończenie rozmowy z mamą i TAK na porozmawianie z tobą oraz NIE dotyczące czasu – nie teraz tylko potem, jak skończę z mamą. TAK dla moich wartości, TAK dla mojej relacji, bliskości z dzieckiem i NIE, które wyznacza granicę (np. czas, sposób realizacji itp.). W skrócie nasz przekaz komunikuje „kocham i nie zgadzam się” oraz „szanuję twoje potrzeby i stawiam stop w miejscu, gdzie dążąc do ich zaspokojenia naruszasz moje granice”, „STOP, tu kończy się zakres twoich wpływów, bo za to odpowiadam ja”. Im bardziej osobisty, prosto sformułowany i zdecydowany jest ten przekaz, tym bardziej będzie przekonujący.

            Zdarza nam się mylić stawianie granic ze stawianiem na swoim. Mylimy też wprowadzanie granic
            z walczeniem o władzę w rodzinie – mam tu na myśli „przepychanki” słowne, robienie sobie nawzajem na złość, podnoszenie głosu, szantażowanie, manipulowanie, aby inni zrobili to, na czym mi zależy. W takich zachowaniach nie ma poszanowania dla granic innych osób ani przekazywania pozytywnych wartości –  chyba, że zasadą jest brak zasad – liczy się to, aby zaspokoić własne zachcianki, nie ważne jakim kosztem. Nie zbudujemy w ten sposób dobrej relacji. W rodzinie nie chodzi tyko o to, co robimy, ale też jak to robimy. Umiejętność troszczenia się o własne potrzeby bez lekceważenia potrzeb dziecka to sposób na dobre przywództwo w rodzinie. Daje ono dzieciom poczucie bezpieczeństwa i buduje więź, która ma szansę trwać aż do śmierci. W takim związku obie strony mają taką samą godność, choć mają różne obowiązki i prawa.

            Jak bycie wiarygodnym rodzicem pogodzić z byciem zwykłym człowiekiem, takim który rozwija się, zmienia zdanie? Czy nasze „nie” może podlegać negocjacjom? W relacji rodzic-dziecko nie będziemy negocjować wartości fundamentalnych dla rodzica. W tym obszarze zasady mają być wyrażone jasno, a dziecko musi być pewne, że istnieją wyraźne granice, ale pomimo tego zawsze warto rozmawiać. Wymiana różnych punktów widzenia to dobry sposób na praktykowanie zasady: równa godność wszystkich członków rodziny. Rodzic, który po takiej rozmowie zostaje przy swoim stanowisku oraz ten, który zmodyfikuje swoje zdanie będzie cieszył się większym szacunkiem dziecka niż ten, który za punkt honoru postawi sobie, że nie da się przekonać. Warto negocjować, zwłaszcza gdy konflikt dotyczy potrzeb.

            Nie musimy być nieomylni. Przyznanie się do błędu i przeproszenie to też ważne umiejętności, w których nasze dzieci nas naśladują. Bądźmy autentyczni. Tu z pomocą przychodzą nam nasze emocje. To emocje są tym informatorem, sygnałem, że przekroczono nasze granice, że ktoś narusza nasze wartości. Zamiast prawić kazanie zastąpmy słowa „musisz”, „jak mogłeś”, zastąpmy krytykę i ocenianie informacją: co czułem, kiedy ty zachowałeś się w określony sposób: „złości mnie, kiedy uderzasz psa”, „martwię się, kiedy się spóźniasz”, „przykro mi, że nie dam rady pójść z Tobą do kina”. Mówiąc o swoich uczuciach i potrzebach robimy większe wrażenie, a inni mogą reagować zdumieniem, smutkiem, refleksją, czy rozczarowaniem. Mogą być poruszeni, ale nie obrażeni, bo nie naruszamy ich osobistych granic. Komunikując nasze uczucia w kontekście konkretnego działania dziecka stawiamy granice, jednocześnie dając znać, że szanujemy rozmówcę, szanujemy siebie, nasze potrzeby i ograniczenia.

            Kiedy naszym bliskim trudno jest zmierzyć się z granicami, bądźmy wielkoduszni. W żaden sposób nie możemy krytykować, czy wyśmiewać reakcji emocjonalnej dziecka, która z jego punktu widzenia jest ważna. Okazanie zrozumienia nie oznacza słabości. Empatyczny komunikat „wyobrażam sobie, jak jest ci trudno … / ile ciebie kosztuje…”, „jak bardzo cię złości / smuci / irytuje…” i zmierzenie się z granicami zbuduje relację. Jednocześnie, gdy traktujemy z miłością i szacunkiem granice naszych dzieci, one zaczynają robić to, o co poproszą rodzice – może nie zawsze, i bez entuzjazmu, ale zwykle to robią.

            Tak więc stawiajmy dzieciom granice, bo dają one poczucie bezpieczeństwa, budują relacje rodzinne, regulują wzajemną bliskość, wspierają kształtowanie się adekwatnego obrazu siebie (własnej wartości, poczucia sprawstwa, własnych ograniczeń), pomagają doświadczyć czym jest odpowiedzialność, realizować cele i spełniać marzenia.

            Rozważania na temat granic chcę podsumować refleksją Jespera Juul’a: „Najlepszym prezentem, jaki rodzice mogą dać swojemu dziecku, jest świadomość, że myślą to, co mówią, i mówią to, co myślą.”. „Tylko wtedy możemy mówić szczerze TAK do innych i do siebie, kiedy jesteśmy w stanie także szczerze powiedzieć NIE”.

             

             

            Dbajmy o nasze granice, budujmy dobre relacje i szanujmy granice naszych bliskich.

             

             

            Bibliografia: Ross Campbell „Sztuka zrozumienia”. Oficyna wydawnicza „Vocatio”, 1999;Adele Faber, Elaine Mazlish „Jak mówić żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły”, Media Rodzina, 1996; Jesper Juul „NIE z miłości”, Wydawnictwo MiND Dariusz Syska, 2011. Autor: mgr Dorota Zientak – psycholog

          • Kilka dobrych rad logopedycznych dla rodziców ...

          • 1. W rozmowach z dzieckiem rezygnujmy ze zdrobnień, spieszczeń, unikajmy zinfantylizowanych wypowiedzi typu: "A telas Maleciek dostanie mlećko". Dostarczajmy prawidłowych wzorów poszczególnych słów!

            2. Dbajmy o naszą poprawność językową, używajmy krótkich zdań, prostych zwrotów, modulujmy głos.

            3. Nie lekceważ chorób uszu! Nieleczone mogą prowadzić do niedosłuchu, a w konsekwencji do wad wymowy, bądź braku mowy czynnej.

            4. Nie wymagajmy od dziecka, by kilkakrotnie powtarzało słowo, z którego wymową ma kłopoty. By utrwalić prawidłową wymowę dziecka, należy zachęcać je do ćwiczeń i towarzyszyć mu w nich.

            5. Nie zawstydzajmy dziecka, gdy nie radzi sobie z jakimiś słowem, nie żartujmy, nie przedrzeźniajmy i pod żadnym pozorem nie karzmy za wadliwą wymowę!

            6. Nie żądajmy od dziecka, by wymawiało poprawnie głoski, które według norm rozwojowych pojawiają się w późniejszym okresie. Niedostatecznie przygotowane narządy artykulacyjne oraz niedostateczne różnicowanie słuchowe dźwięków, mogą być przyczyną zniekształcania przez dziecko głosek.

            7. Jeśli  dziecko jest leworęczne, nie zmuszajmy go do posługiwania się prawą ręką.

            8. Jak najwcześniej zacznijmy wdrażać nawyki dbania o higienę jamy ustnej. Zanim dziecko skończy dwa lata, nakłońmy je do odrzucenia smoczka.

            9. Obserwujmy, czy dziecko oddycha nosem. Jeśli oddycha przez rozchylone usta, skonsultujmy sie z pediatrą.

            10. Opowiadajmy dziecku, co się dzieje wokół niego, opisujmy przedmioty, co to jest, do czego służy, jaki ma kolor, wielkość, kształt, czytajmy bajki, wierszyki, uczmy prostych rymowanek, wyliczanek, itp.

            11. Śpiewajmy z dzieckiem, nawet jeśli nasz talent wokalny jest daleki od ideału. Śpiewanie pogłębia relację z dzieckiem, ma właściwości terapeutyczne, a przy tym jest świetnym ćwiczeniem językowym i rytmicznym.

            12. Rysujmy z dzieckiem i dla dziecka. W trakcie zabawy opowiadajmy o tym, co robimy, np. "Teraz rysuję domek, to jest okno, a to komin".

            13. Zachęcajmy dziecko do mówienia, słuchajmy uważnie, co ma nam do powiedzenia. Nawiązujmy dialog, zadawajmy dodatkowe pytania, itp. 

          • "Nie umiem" - jak wzmacniać u dzieci wiarę we własne możliwości.

          • Poczucie własnej wartości nie jest cechą osobniczą, z którą człowiek przychodzi na świat. Jest ono natomiast nabywane w okresie wczesnego dzieciństwa, a właściwie kształtowane pod wpływem środowiska opiekuńczego i wychowawczego, w jakim człowiek wzrasta. Zarówno poczucie wartości, jak i wiara we własne możliwości zależą od relacji z najbliższymi opiekunami, szczególnie z rodzicami i wychowawcami. Strategię podejścia do wychowawczego wyzwania, jakim jest wzmacnianie u dzieci wiary we własne możliwości, można ująć w trzech punktach: 1. Po pierwsze sam uwierz, że dziecko potrafi , a jeśli jeszcze nie potrafi , to, że da radę się nauczyć. 2. Po drugie okaż dziecku, że w nie wierzysz poprzez refl eksyjnie dobrane słowa, gesty czy zachowanie. 3. Po trzecie – jeśli się nie uda – pokaż dziecku, jak może sobie poradzić z porażką, a nawet zmienić ją w zasób. Wiara we własne możliwości to przekonanie, że dysponuję pewnymi umiejętnościami, kompetencjami, pewną sprawnością, które pozwolą mi osiągnąć powodzenie w tym, co robię. Poczucie wiary we własne możliwości można określić jako pewność siebie lub inaczej poczucie kompetencji, poczucie kontroli wewnętrznej, sprawczość. • Poczucie kompetencji wyraża się w wewnętrznym przekonaniu, że wiem, potrafię, dam radę, poradzę sobie. • Poczucie kontroli wewnętrznej oznacza przekonanie o tym, że mam wpływ na to, co czuję, co myślę i robię, co się ze mną dzieje; pewność, że to, co robię, moje wybory, decyzje zależą ode mnie. • Sprawczość oznacza zarówno wewnętrzne poczucie, jak i praktyczną predyspozycję dotyczącą wpływu jednostki na własne reakcje, zachowanie, na to, co się z nią stanie; poczucie sprawczości można wyrazić słowami: Mogę to zrobić; Moje działanie ma znaczenie; To ważne, co myślę i co robię; Dam radę; Potrafi ę wykorzystać w praktyce moje kompetencje. Jak buduje się u dziecka postawę „dam radę”? Bazą dla ukształtowania wiary we własne możliwości u dziecka, a więc i poczucia kompetencji, sprawczości, jest poczucie własnej wartości, które można porównać do emocjonalnego kręgosłupa. Tak jak zdrowy i mocny kręgosłup w układzie kostnym człowieka stanowi strukturę kluczową dla zachowania właściwej postawy ciała i motoryki, tak zdrowe i mocne poczucie własnej wartości warunkuje dobre funkcjonowanie psychiczne człowieka. Poczucie własnej wartości nie jest tym samym co wiara we własne możliwości czy samoocena. Poczucie własnej wartości to przekonanie o tym, że jestem bezwzględnie wartościowy jako człowiek, że moja wartość nie zależy od ocen innych ludzi. Innymi słowy poczucie własnej wartości to inaczej pewność swego, czyli przekonanie, że to, co czuję i myślę, jest ważne. Uważność na dziecko a jego wiara we własne możliwości Najważniejszym, podstawowym czynnikiem mającym wpływ na kształtowanie poczucia wartości oraz wiary we własne możliwości u dziecka, jest uważność opiekunów na jego emocje i uczucia. Uważność można rozumieć nie tylko jako zdolność do identyfi kowania dziecięcych przeżyć, ale również jako gotowość do uznania oraz zaakceptowania emocji i uczuć malucha. Uważność na dziecięce uczucia wymaga przede wszystkim uznania tego, że dziecko podobnie jak osoba dorosła doświadcza różnych emocji i uczuć. Dalej, że emocje i uczucia dziecka są prawdziwe. Są ważne, liczą się. Emocje i uczucia dziecka zasługują na poważne traktowanie, szacunek. To znaczy, że czymś niewłaściwym ze strony dorosłych jest zaprzeczanie im, bagatelizowanie, wyśmiewanie ich. Uważność na dziecięce emocje oznacza w praktyce gotowość opiekuna do zainteresowania się tym, jak się czuje dziecko w danej sytuacji, co myśli, czego pragnie. Uważność to również gotowość do zaakceptowania uczuć, myśli, pragnień dziecka i do zgody na to, że mogą one być różne od tego, co osoba dorosła czuje, co myśli, czego pragnie. Aby dziecko poczuło się ważne, aby doświadczyło, iż to, co czuje, jest prawdziwe i istotne, potrzebuje uzyskać zrozumienie od opiekuna. Jeśli je otrzyma, ma szansę na budowanie poczucia własnej wartości, a zarazem rozwija wiarę we własne możliwości. Uczy się, jak radzić sobie z trudnościami i niepowodzeniem, podejmować wyzwania i przyjmować tzw. porażki, nie doznając psychicznych urazów. Wzmacniające komunikowanie się z dzieckiem, czyli refl eksyjnie dobrane słowa i gesty Istotny dla wzmacniania u dzieci wiary we własne możliwości jest także sposób, w jaki do nich mówimy. Łatwo i wygodnie operuje się przymiotnikami określającymi charakter dziecka. Dobrym przykładem są ostatnio bardzo często brane na warsztat wychowawczy określenia: Jesteś grzeczny/-a; Jesteś niegrzeczny/-a lub choćby inne, również powszechne zwroty: Jesteś… odważna, tchórzliwy, leniuch, brudas, przylepka, skarżypyta itp. Kiedy dziecko raczone jest pozytywnymi przymiotnikami, to jeszcze pół biedy. Zdecydowanie gorzej jest, gdy często słyszy negatywne określenia na temat własnej osoby. Wydaje się, że mówiąc do dziecka czy o dziecku, zasadne jest raczej opisywanie jego zachowania niż wartościowanie (ocenianie) jego osoby. Warto przede wszystkim podkreślać konsekwencje, następstwa określonych zachowań dziecka, w tym to, co te zachowania mogą sprawić innym ludziom. Ocena nie zawsze jest potrzebna. Zamiast mówić do dziecka: Jesteś taki/taka…, można powiedzieć: Zachowałaś się…; To było takie… zachowanie; To pewnie wymagało… Dzięki tego rodzaju komunikatom dziecko otrzymuje przestrzeń i okazję do tego, by mogło się zastanowić nad swoim zachowaniem, samodzielnie wyciągać wnioski na swój temat, lepiej poznawać siebie, budować obraz samego siebie. W trosce o rozwijanie u dziecka wiary we własne możliwości warto też zrezygnować z usilnego kierunkowania zachowania dziecka, mówiąc mu, w jaki sposób powinno się zachować albo co może zrobić w danej sytuacji. Ważne jest pozostawianie dziecku pewnej swobody na eksplorowanie świata i zjawisk. Wspierajmy dziecięcą samodzielność nie tylko w zakresie czynności tzw. samoobsługowych, ale również w  podejmowaniu pewnych decyzji oraz rozwiązywaniu problemów. Dziecko samodzielne częściej myśli o sobie: „Dam radę”. Wie, że potrafi wiele rzeczy zrobić, zatem i wierzy, że może nauczyć się nowych umiejętności oraz poradzić sobie z pojawiającymi się trudnościami. Sytuacja: Dziecko próbuje narysować ulubioną postać z bajki. Nie jest zadowolone z rezultatów swoich wysiłków. Złości się, płacze, żali. Dziecko: Nie umiem, głupie rysowanie! Nie będę rysował! Mamo, pomóż! Przykładowa reakcja dorosłego: Super, że próbujesz. Przyznaję, że to jest duże wyzwanie! Narysowanie tej postaci jest chyba naprawdę trudne. Myślę, że to wymaga wielu ćwiczeń. Założę się, że rysownik także musiał wiele razy próbować, zanim stworzył rysunek, z którego był zadowolony. Podoba mi się, jak zacząłeś rysować ręce, użyłeś ciekawych kolorów. Powiedz, jaki masz teraz pomysł, co zrobisz? Dziecko może podać swoje pomysły, posłuchajmy, co samo zaproponuje, a jeśli to potrzebne, poszukajmy możliwych rozwiązań wspólnie z nim, np. Spróbuję jeszcze raz; Może odrysuję, może narysuję po trochu; Może co innego narysuję; Może wytnę i przykleję; Może spróbuję potem. Często okazanie dziecku zrozumienia, przyjęcie jego emocji (niezaprzeczanie im), poświęcenie mu chwili uwagi, porozmawianie o sytuacji w zupełności wystarczą, aby maluch odzyskał równowagę. Innym razem dziecko może nie być gotowe na podjęcie rozmowy, analizy, może nie chcieć przytulenia. Zamiast tego może potrzebować wyjść na jakiś czas z sytuacji, odciąć się od niej, by po pewnym czasie podjąć wysiłek na nowo. Nie naciskajmy wówczas, postarajmy się rozpoznać dziecięcą potrzebę i w sposób akceptujący za nią podążyć. *Nie mówmy: Co ty mówisz, jest piękne, identyczne jak wzór; To za trudne dla ciebie, jak masz się tak złościć, lepiej idź robić co innego; Nie przejmuj się, nie ma się o co złościć; Daj spokój, zrobię to za ciebie, wydrukuję ci obrazek… Obok komunikatów werbalnych ważne są także komunikaty niewerbalne. Zrozumienie, akceptację, troskę okazujemy przecież przede wszystkim mową ciała, czyli poprzez spojrzenie, uśmiech, wyraz twarzy, gest i dotyk, a także bardzo istotny ton głosu. Nieważne, jak budujący w swej treści byłby komunikat dorosłego skierowany do dziecka, jeśli będzie sprzeczny z sygnałami wysyłanymi przez mimikę czy ton głosu opiekuna. Z kolei odwrotnie, czasem określający, oceniający czy niewiele wnoszący komunikat powiedziany z uśmiechem, pieszczotliwym tonem, będzie w istocie pozytywnym przekazem dla dziecka (np. Ty mój kochany brudasku = to nie szkodzi, że się pobrudziłeś, to normalne, każdemu się zdarza). Rozwojowe „nie umiem” Dziecięca niepewność, zachowawczość, powściągliwość albo też frustracja wiążące się z niemożnością poradzenia sobie z czymś lub brakiem określonej umiejętności mogą być traktowane także jako pewna norma rozwojowa. Dziecko w wieku przedszkolnym jest bardzo aktywne, uczy się wielu nowych umiejętności, przygotowuje do nauki szkolnej. Naturalnie, często staje w obliczu sytuacji, gdy doświadcza trudności lub niepowodzenia. Równocześnie rozwija się jego samoświadomość oraz kształtuje samoocena, co uwrażliwia dziecko emocjonalnie. Maluch mocno doświadcza wszelkich swoich niemożności, a z racji etapu rozwojowego brakuje mu jeszcze emocjonalnej odporności, by je udźwignąć. Dlatego warto pamiętać, że hasło „nie umiem” w ustach dziecka nie musi oznaczać wyłącznie trudności, ale jest zarazem przejawem rozwoju i dojrzewania poznawczego oraz emocjonalnego dziecka, czyli pozytywnym sygnałem. Jeśli mamy tego świadomość, łatwiej nam ze spokojem przyjąć dziecięcą bezradność lub frustrację i zareagować w sposób, który pomoże dziecku wzmacniać samoocenę i wiarę we własne możliwości. Wyuczona bezradność, czyli dziecięce „nie umiem” a reakcje opiekunów Chcąc wspierać u dziecka kształtowanie wiary we własne możliwości, pamiętajmy o refl eksyjnym podejściu do własnych reakcji i zachowań względem dziecka. Może się zdarzyć, że w sposób automatyczny wyręczamy dziecko w wielu czynnościach, w przekonaniu, iż wymaga pomocy, że sobie nie poradzi. Czasami to wynika z naszej potrzeby opiekowania się dzieckiem – praktycznej, ale też emocjonalnej. Intuicja może nam podpowiadać, że powinniśmy starać się nie dopuścić, aby dziecko doświadczało przykrych uczuć i frustracji. Ale nie tędy droga. Mówiliśmy już o tym nieraz, że małe dziecko potrzebuje doświadczać wszelkich emocji, aby rozwijać swoje emocjonalne kompetencje oraz rezyliencję (odporność psychiczną). A zatem pozwólmy dziecku działać. Zrezygnujmy z wyręczania go. Nie pospieszajmy, zaczekajmy, dajmy czas na podjęcie kolejnej próby. Unikajmy porównań – w moim przekonaniu mamy skłonność, by ich nadużywać. W dodatku robimy to niekiedy w taki sposób, że zamiast zachęcać i wzmacniać dziecko, kształtujemy u niego potrzeby oraz postawy rywalizacyjne. Warto nadto świadomie kreować sytuacje, w których dziecko może ćwiczyć swoją samodzielność. Tak organizować środowisko dziecka, by mogło być jak najbardziej samodzielne. Wykorzystywać wszelkie nadarzające się okazje, by dziecko uczyło się nowych rzeczy lub ćwiczyło te, które aktualnie kształtuje. I na koniec wzmacniać dziecko poprzez pozytywny feedback, czyli wspominane wyżej budujące komunikaty zwrotne. A czy może pojawić się także u dziecka atencyjne „nie umiem” jako przejaw bezradności, apel o uwagę? Oczywiście, że może. W wołaniu o uwagę maluchy są niesłychanie kreatywne. Jeśli rozpoznamy taką sytuację, postarajmy się dać dziecku uwagę na tyle, na ile to możliwe. Pamiętajmy jednak, żeby w takiej sytuacji postawić raczej na towarzyszenie mu w zmaganiach z wyzwaniem albo współpracę z maluchem, natomiast unikać całkowitego wyręczania go. Do polecenia Aby poszerzać swoją wiedzę i umiejętności w temacie wspierania dziecięcej wiary we własne możliwości, warto sięgnąć do zasobów, jakie wypracowali uznani skandynawscy specjaliści z obszaru pedagogiki i szeroko pojętego zdrowia psychicznego: Jesper Juul, autor licznych publikacji, m.in. Twoje kompetentne dziecko, i założyciel międzynarodowej organizacji Familylab oraz Ben Furman, twórca programu Kids’ Skills (Dam Radę).

             

            Źródło Artykuł opracowany na podstawie publikacji: A. Wentrych, Zanim wkroczy specjalista, cz. 2, rozdział Jak motywować dzieci i wspierać ich poczucie własnej wartości?, wyd. CEBP, Kraków 2020, s. 83–95. 

          • Cyfrowa pandemia

            • Czy da się odciągnąć dzieci od urządzeń multimedialnych?

              Korzystanie z  zasobów cyberprzestrzeni samo w  sobie nie jest złe. Wręcz jest potrzebne i może być źródłem korzyści rozwojowych dla dziecka. Jednak zdecydowanie nie powinno być ono dominującą aktywnością przeciętnego kilkulatka. Dlaczego? Myślę, że każdy nauczyciel i świadomy rodzic potrafi na jednym wydechu podać przynajmniej kilka mocnych argumentów. Natomiast dzisiaj zastanówmy się nad psychologicznym aspektem ograniczonego korzystania przez dzieci z „dobrodziejstw” cyberprzestrzeni, poszukajmy sposobów na to, jak zachęcić maluchy do innego rodzaju aktywności, oraz recepty na to, jak zwiększyć ich odporność na medialne uzależnienia.

              Już od dłuższego czasu nasze społeczeństwo w przeważającej mierze żyje poza znanym nam z ostatnich lat reżimem sanitarnym. Nie dotyczy to placówek medycznych, ale w oświacie, czyli w przedszkolach i szkołach, a nawet w publicznych miejscach i środkach transportu „maseczki już nie obowiązują”. W naszych codziennych nawykach i postawach pandemia pozostawiła jednak ślady. I te pozytywne – być może bardziej dbamy o higienę, odporność, staramy się zabezpieczać przed infekcjami i nie narażać innych osób, gdy jesteśmy choćby przeziębieni. Ale trzeba przyznać, że zdecydowanie przeważają negatywne skutki pandemii. Nie będę wspominać o oczywistych osobistych dramatach osób, które straciły swoich bliskich z powodu koronawirusa. Chciałabym się dziś zatrzymać nad kwestią naszych nawyków dotyczących korzystania z urządzeń multimedialnych i internetu. Rodzice dzieci w wieku szkolnym w ostatnich kilku latach zdecydowanie częściej zgłaszają się z dziećmi do poradni psychologiczno-pedagogicznych z powodu nasilających się u uczniów trudności w nauce, w tym szczególnie w skupieniu uwagi oraz problemów emocjonalno-społecznych. Częściej pojawiają się u młodych ludzi tzw. fobie szkolne powodowane izolacją społeczną i mające swe podłoże również w doświadczaniu edukacyjnych niepowodzeń po powrocie do nauki stacjonarnej. Oczywiście nasiliły się także problemy związane z nadmiernym korzystaniem przez dzieci i młodzież z urządzeń cyfrowych. U wielu z nich obserwuje się już różne przejawy uzależnienia od komputera, internetu czy gier. Również dzieci w wieku przedszkolnym, choć zdecydowanie mniej czasu spędziły na zajęciach realizowanych zdalnie niż ich starsi koledzy, to w okresie pandemii miały więcej kontaktu z urządzeniami cyfrowymi. I jak deklarują rodzice, to często dodatkowo nasiliło i tak już wysoką skłonność naszych maluchów do sięgania po smartfon, tablet czy komputer. Zatem nauczyciele, wychowawcy i rodzice obecnie coraz częściej stają w obliczu problemu: jak odciągnąć dzieci od urządzeń multimedialnych? Szukając wsparcia w mierzeniu się z nim, warto zapoznać się z działalnością Fundacji Dbam o Mój Zasięg.

              Wyłączyć wtyczkę – dziecko w trybie offline.

              Spoglądając prawdzie w oczy, musimy przyznać, że obecnie nie tylko dzieci i młodzież, ale przede wszystkim dorośli często nawet przez całą dobę pozostają w trybie online – dosłownie i w przenośni podpięci do smartfonów, iPhone’ów lub komputera. Warto więc zadać sobie pytanie: czy potrafi ę odpoczywać bez korzystania z urządzeń multimedialnych? Jeśli tak, a w dodatku jeśli pamiętam, w jaki sposób jako dziecko spędzałam/-em czas wolny, zapewne odpowiem twierdząco na postawione w tytule pytanie. Czy da się odciągnąć dzieci od komputera? Da się. Czy warto to robić? Warto, a nawet trzeba. W jaki sposób? Oto kilka wskazówek.

              Wskazówka nr 1:

              Sprzęty zamienić na ludzi I w zasadzie często na tym moglibyśmy poprzestać. To wystarczy. Nie ma chyba dziecka, które ostatecznie nie wybrałoby czasu spędzonego z rodzicem czy inną bliską osobą na wspólnej zabawie zamiast kolejnej godziny przed ekranem. Aby odciągnąć dzieci od komputera, trzeba zadbać o taką organizację i takie warunki, aby dziecko miało możliwość w ciągu dnia robić coś razem z innymi. Może to być zabawa z rodzeństwem lub rówieśnikami, ale też towarzyszenie rodzicom lub dziadkom w codziennych obowiązkach. To również jest tzw. dobry czas spędzony z dzieckiem.

              Wskazówka nr 2:

              Pokazać i udostępnić alternatywę. Warto podkreślić celowy dobór słów „pokazać” i „udostępnić”, oznaczających stworzenie warunków zachęcających dzieci do ich własnej inicjatywy. Jeśli dziecko pozostawione samo sobie będzie mogło swobodnie sięgnąć po telefon lub komputer, prawdopodobnie to zrobi. Urządzenia z dostępem do internetu zapewniają łatwą, szybką, atrakcyjną, często ciekawą i różnorodną rozrywkę. Równocześnie nie stawiają wobec dziecka praktycznie żadnych wymagań ani ograniczeń, łatwo dają się kontrolować, nie każą na siebie czekać i nie mają żadnych oczekiwań ani potrzeb (które mogłyby wchodzić w konflikt z potrzebami dziecka). W dodatku są przecież zaprojektowane specjalnie w ten sposób, aby trafiać w dziecięce preferencje i gusta, przyciągać ich uwagę, pobudzając w mózgu tzw. ośrodek przyjemności, co powoduje, że dzieciom bardzo trudno przerwać multimedialną, cyfrową zabawę. Kiedy jednak wytyczymy pewne granice, a zamiast telefonu, tabletu czy komputera na dziecięcym stoliku położymy puzzle, klocki, plastelinę, farby, kredki czy grę planszową, albo gdy przypomnimy dzieciom o istnieniu roweru, hulajnogi, domowego zwierzaka, czasem nawet brata, siostry czy domowych zajęć w towarzystwie rodzica, istnieje duża szansa, że akcja potoczy się według innego scenariusza. Uczenie dzieci zajęć domowych, takich jak gotowanie, pranie, sprzątanie, prace ogrodowe, również może być okazją do wspólnego spędzania czasu. Co więcej, dobra atmosfera i dobre nastawienie mogą zarówno przynieść dzieciom korzyści rozwojowe, jak i okazać się dla nich przyjemną formą spędzania czasu.

              Wskazówka nr 3:

              Postawić na swobodną zabawę Żadnego nauczyciela przedszkola nie trzeba przekonywać o korzyściach swobodnej zabawy dla wszechstronnego rozwoju małego dziecka. Dzieci zazwyczaj w naturalny sposób podejmują tę aktywność, bo jest ona immanentnym czynnikiem ich rozwoju. Powinniśmy tylko uważać, aby nie zagłuszać w dzieciach owej spontanicznej tendencji do zabawy poprzez ciągłe animowanie dziecięcego czasu i nieustanne podkładanie pod rękę elektronicznych i interaktywnych zabawek. Najmłodsi potrzebują się czasem ponudzić – w takich warunkach może uruchomić się ich kreatywność. Dzieci najlepiej rozwija zabawa, w której mogą pozostawać w ruchu, a ponadto coś tworzyć przy użyciu własnych rąk i wyobraźni. Rozwijają swoją sprawczość, kiedy mogą coś nie tylko obejrzeć i usłyszeć, ale także gdy mają szansę czegoś dotknąć, własnoręcznie zbudować (lub zburzyć). Doskonałymi narzędziami są tutaj wszelkiego rodzaju materiały plastyczne, zwyczajne przedmioty codziennego użytku, klocki, ale też lalki, figurki, samochody, które będą stanowić bohaterów zabaw inscenizowanych, zabaw w udawanie. Jeśli korzystamy z gotowych gier i zabawek, niech to będą wszelkiego rodzaju klocki konstrukcyjne, gry planszowe i towarzyskie, tradycyjne łamigłówki typu papier-ołówek.

              Wskazówka nr 4:

              Wyjść z domu ... czyli pójść na spacer, odwiedzić plac zabaw, boisko sportowe, pływalnię, pójść do lasu, nad rzekę, do parku. Wsiąść na rower, hulajnogę, założyć rolki. Pielęgnować relacje – odwiedzić dziadków, zaglądnąć do kuzynów, umówić się z kolegami. Dbać o aktywne, rodzinne spędzanie czasu. 

              Wskazówka nr 5:

              Rozwijać hobby, zainteresowania, czyli pielęgnować w dziecku ciekawość świata, uczyć je poznawać świat w sposób aktywny. Odkrywaniu dziecięcych zainteresowań sprzyjają rodzinne wypady, np. na szlak, do miejsc prezentujących polską i lokalną kulturę, historię, sztukę. Zatem organizujmy regularnie wycieczki na łono przyrody, odwiedzajmy wystawy, muzea, nie omijajmy teatru, koncertów. Warto także poszukać obszaru, gdzie dziecko w sposób regularny zaangażuje się w trening – nieważne, czy to będzie sport, czy sztuka, gra na instrumencie, śpiew, taniec, plastyka, język obcy. Dziecko, podejmując trening, uczy się odpowiedzialności, systematyczności, mobilizuje wysiłek, zaangażowanie. I najlepiej, jeśli będą to zajęcia grupowe albo przynajmniej takie, gdzie dziecko ma okazję spotkać się z innymi dziećmi.

              Wskazówka nr 6:

              Wypracować domowe zasady i umowy dotyczące korzystania z cyberrozrywki Chodzi o pewne ustalenia, których wszyscy mają przestrzegać. Na przykład czas przeznaczony na gry komputerowe to 45–60 minut dziennie w tygodniu, a w weekend może być dłużej, ale również z określonym limitem. Nie pozwalamy na sytuację, aby dziecko przez całą dobę miało swobodny dostęp do telefonu, a już w szczególności z aktywnym połączeniem internetowym. W czasie posiłków, podczas nauki i w nocy wszyscy odkładamy lub wyłączamy telefony.

              Wskazówka nr 7:

              Dbać o higienę cyfrową własną i dzieci. W tym miejscu chciałabym odwołać się do 10 zasad higieny cyfrowej opracowanych przez wspomnianą Fundację Dbam o Mój Zasięg:

              1. Kontroluj czas przed ekranem smartfona – jak długo dziś byłem w sieci? W jakim celu tam zaglądam?

              2. Odkładaj smartfon – nie noś go cały czas przy sobie, odłóż go na bok, gdy pracujesz, uczysz się, bawisz, spotykasz z przyjaciółmi.

              3. Wyłącz powiadomienia – wyłącz dźwięki i sygnały, nie sprawdzaj co chwilę wiadomości.

              4. Nie rób wielu rzeczy na raz – jeśli pracujesz lub uczysz się przy użyciu smartfona , wyloguj się z portali społecznościowych, nie przeglądaj stron niezwiązanych z twoimi zadaniami.

              5. Trenuj mózg w sposób analogowy – a może tak tradycyjne szachy, warcaby, gry logiczne, krzyżówki i szarady?

              6. Zadbaj o odpoczynek i relaks – bez urządzeń ekranowych.

              7. Szukaj zainteresowań poza siecią.

              8. Planuj czas bez internetu.

              9. Zadbaj o sen – 1–2 godziny przed snem bez ekranu, nie bierz telefonu do sypialni, kup budzik.

              10. Zadbaj o relacje – kontakt w sieci to nie relacja; relacje budujesz tylko offline; dobre relacje chronią przed uzależnieniem.

              Cyfrowa pandemia – czy da się odciągnąć dzieci od urządzeń multimedialnych? Owszem, a dodatkowo dobra wiadomość jest taka, że nie trzeba zapisywać się do kolejki oczekujących na drogą szczepionkę. Opanowanie pandemii koronawirusa pozostaje poza wpływem przeciętnego rodzica, wychowawcy czy nauczyciela, choć każdy z nas może wnieść swój mały wkład w przeciwdziałaniu jej ekspansji. Natomiast przed cyfrową chorobą jesteśmy w stanie ochronić nasze dzieci. Jeśli będziemy rozsądnie i konsekwentnie postępować, możemy nie tylko zminimalizować ryzyko zakażenia „cyfrowirusem”, ale nawet uodpornić nasze maluchy na cyfrowy patogen. W przypadku gdy nasze dziecko niestety już „zachorowało”, powinniśmy poszukać specjalistycznej pomocy, ale i tutaj odpowiedzialność pozostaje w naszych rękach. Bądźmy więc odpowiedzialni.

              Autor: Agnieszka Wentrych – psycholog, ukończyła szkolenie z zakresu psychoterapii systemowo-psychodynamicznej oraz szkolenie dla terapeutów EEG Biofeedback I i II stopnia. Na co dzień pracuje w poradni psychologiczno-pedagogicznej z dziećmi, młodzieżą i ich rodzicami. Prowadzi diagnozę psychologiczną rozwoju psychoruchowego oraz diagnozę trudności szkolnych dzieci i młodzieży, zajęcia terapeutyczne i ogólnorozwojowe, konsultacje dla rodziców dot. rozwoju i wychowania dziecka. Współpracuje z miesięcznikiem BLIŻEJ PRZEDSZKOLA od 2010 roku. Zawodowo interesuje się zagadnieniami z zakresu psychosomatyki, profi laktyki i promocji zdrowia, rozwoju i wychowania małego dziecka oraz rozwoju osobistego.

      • Kontakty

        • Przedszkole Publiczne Nr 9
        • 601 196 184 Dyrektor
        • 601 195 278 Komórka
        • 32 215 29 08 Stacjonarny
        • Czechowice-Dziedzice, ul. Romualda Traugutta 20

          43-502 Czechowice-Dziedzice
          Poland
        • Misie: pp9.misie@gmail.com
          Tygryski: pp9.tygryski@gmail.com
          Sówki: pp9.sowki@gmail.com
      • Logowanie